Czesi i Polacy wstrząśnięci tragedią nad przepaścią Macocha, do której skoczyła matka z dziećmi. "Nie oceniajmy"
Jak mogło do tego dojść? Co dzieje się w głowie człowieka, który decyduje się na tak zwane samobójstwo rozszerzone, odbierając życie i sobie, i swoim bliskim? Nie milkną komentarze po tragediach, do których doszło niedawno najpierw na promie Stena Line, a potem w Czechach nad przepaścią Macocha. Z promu skoczyła Polka z 7-letnim synem, w czeską przepaść - 30-latka z dwójką małych dzieci na ręku. Wszystkie te osoby nie żyją. Dlaczego? Odpowiedzi na to pytanie szukają wstrząśnięci czytelnicy tekstów opisujących tragedię w Czechach. Zdecydowana większość komentujących wyraża współczucie i zawiera apel o powstrzymanie się od pochopnych ocen. "Po pierwsze, nie oceniajmy. Może właśnie przez ocenianie człowiek czuje się gorszy, słabszy i bez sensu. To ludzie ludziom zgotowali takie czasy.Brak wsparcia, problemy finansowe czy po prostu bezradność. Czasami nie widzi się wyjścia z sytuacji" - pisze jedna z internautek komentujących tragedię w Czechach na Facebooku SE.PL.
Matka, która skoczyła w przepaść, cierpiała na depresję? "W chwilach takiej beznadziejności ludzie nie myślą racjonalnie"
Ale nie wszyscy są tego zdania. "Rozumiem rożne motywy, ale nie miała prawa odbierać życia dzieciom", "Dziecko można oddać do domu dziecka, a nie odbierać mu życie" - pisze kilka osób. Inni odpowiadają, by jednak nie oceniać. "Dopóki nie wejdziemy w czyjeś buty, to nie będziemy wiedzieli, ile przeszli w życiu", "W chwilach takiej beznadziejności ludzie nie myślą racjonalnie. Widocznie w tym nielogicznym w danej chwili umyśle kochała swoje dzieci i myśląc po ziemsku chciała je zabrać ze sobą" - brzmią kolejne komentarze. "Niech każdy rozejrzy się wokół siebie... i pomoże" - apeluje jeszcze inna osoba. Może jeżeli będziemy częściej reagować na ludzkie dramaty wokół nas, będzie ich mniej?