Sprawcę, który rzucił się do ucieczki ujęli pasażerowie. Prawdopodobnie pochodzi z Erytrei. Do zbrodni doszło w poniedziałek ok. godz. 10:00. Pociągiem, pod który wepchnięto ofiarę i matkę chłopca był Intercity. Jak dotąd nie udało się dowiedzieć, dlaczego mężczyzna dokonał tego czynu. Wiadomo jednak, że nie znał swoich ofiar. Policja ustaliła, że próbował on zepchnąć na tory jeszcze jedną osobę, która okazała się od niego silniejsza. Z powodu wypadku pociągi przestały kursować na sześciu torach i doszło do poważnych opóźnień.
Bardziej niepokojące okazuje się jednak podobieństwo do wypadku, który zdarzył się 20 lipca na dworcu w miasteczku Voerde (Nadrenia Północna-Westfalia), gdzie 28-letni Jackson B., Rom urodzony w Niemczech, ale legitymujący się serbskim paszportem, dokonał niemal identycznego czynu: wepchnął pod pociąg 34-letnią Anję N. Kobieta zginęła, pozostawiając męża i córkę. Sprawca i ofiara i w tym przypadku się nie znali. Także i tym razem motyw działania zabójcy jest nieznany.
Czy to już terror?
Seria niemal identycznych, dramatycznych w przebiegu przestępstw jest jak początek dreszczowca. Co oznacza sekwencja wypadków? Kto za nią stoi i czy będzie ich więcej? Dwa tak podobne przypadki to już powód żeby nie stawać blisko krawędzi peronów na niemieckich dworcach.