Kiedy Meghan Markle i książę Harry przybyli do Stanów Zjednoczonych, zaczęto od razu plotkować o tym, jacy są zagubieni poza rodziną królewską, którą z własnej woli opuścili. Księżna Sussex tylko dzięki upokarzającym staraniom męża, zaczepiającego na przyjęciu Disneyowskich producentów, dostała pracę lektorki w filmie przyrodniczym o słoniach, a potem? Najwyraźniej nic! Bo nie słychać o tym, by ambitna Meghan miała otrzymać wymarzoną rolę życia u którejś z Hollywoodzkich szych, choć książęca para właśnie przeprowadziła się do samej Fabryki Snów. Nie powiodło się też zarejestrowanie fundacji charytatywnej Archewell, mającej według urzędników zbyt dziwaczną nazwę.
Plotkuje się też, że księżna marzy o zostaniu prezydentem USA, jednak już za późno na rozpoczęcie kampanii wyborczej i zbieranie podpisów. Ale jak pisze "LA Times", obrotna Meghan wpadła już na jeszcze lepszy pomysł niż wszystkie poprzednie razem wzięte! Wraz z księciem Harrym zapisali się właśnie do Harry Walker Agency, prestiżowej agencji mówców i wykładowców, którzy za zaledwie jedno wystąpienie publiczne zgarniają równowartość około pięciu milionów złotych. Do tego grona należy między innymi Barack Obama czy Bill Clinton. W ten sposób znajdzie się w gronie prezydentów i jeszcze zarobi na tym pięć milionów w zaledwie jeden dzień wykładowy, opowiadając o ochronie środowiska i problemach społecznych.