W Meksyku doszło do brutalnego pobicia mężczyzny, który został aresztowany przez policję w miejscowości Guadalajara. Kiedy cały świat domaga się sprawiedliwości za śmierć Afroamerykanina George’a Floyda, okazuje się, że wcześniej do podobnej sytuacji doszło w Meksyku, gdzie funkcjonariusze również nadużyli władzy, a niewinny człowiek został zabity z rąk służb. Giovanni López, 30-latek pracujący na budowie, został zatrzymany przez policję 4 maja w mieście Ixtlahuacán de Los Membrillos niedaleko Guadalajary. Powodem zatrzymania miał być brak maseczki zasłaniającej usta i nos. Gdy rodzina Lópeza dowiedziała się, że został aresztowany, natychmiast pojechała na komisariat. Okazało się, że nie ma go tam, za to znajduje się w pobliskim szpitalu. Ale po przyjeździe do szpitala lekarze poinformowali krewnych, że López nie żyje.
Jak do tego doszło? Okazuje się, że policja na komisariacie zaczęło go bić, a 30-latek konał w męczarniach. W sekcji zwłok wynika, że López miał w stopie pocisk, a także ślady pobicia na całym ciele. Teraz, kiedy trwają protesty w USA, w sieci pojawił się film z pobicia Lópeza a także hasło #JusticiaParaGiovanni (hiszp. Sprawiedliwość dla Giovanniego) zyskał popularność w meksykańskich mediach społecznościowych. „Giovanni nie umarł, policja go zabiła”, napisał na Twitterze aktor Gael García Bernal.
W stanie Jalisco, w którym doszło do zatrzymania Lópeza i śmiertelnego pobicia, gubernator Enrique Alfaro wprowadził surowe kary w związku z pandemią koronawirusa SARS-CoV-2. Obrońcy praw człowieka wcześniej ostrzegali, że wytyczne wprowadzone przez Alfaro, że ktokolwiek ignorujący środki ryzykuje aresztowanie, jest zaproszeniem do nadużyć przez policję.
Gubernator Alfaro obiecał dokładne dochodzenie w sprawie śmierci Lópeza. Z kolei prokurator Gerardo Octavio Solís powiedział, że aresztowanie dotyczyło „agresywnego zachowania”, a nie noszenia maski, lecz tę wersję kwestionuje rodzina zmarłego.