Kiedy cztery lata temu ogłoszono wygraną Donalda Trumpa (74 l.) w wyborach prezydenckich w USA, Melania zaczęła płakać. "Rozpłakała się, ale nie były to łzy szczęścia" - twierdził Michael Wolff w swojej sensacyjnej książce "Ogień i furia" o Białym Domu pod rządami Trumpa. Dwa lata temu w innej publikacji padły jeszcze bardziej sensacyjne twierdzenia. "Melania odlicza każdą minutę do monentu, w którym skończy się jego kadencja i będzie mogła się z nim rozwieść" - pisała Omarosa Manigault Newman (46 l.), była doradczyni polityczna Trumpa, wcześniej uczestniczka reality show NBC "The Apprentice". Plotki o tym, że prezydencka para ma osobne sypialnie, powtarzała nawet kochanka Trumpa, Stormy Daniels...
Oficjalnie prezydent twierdził, że nigdy nie kłócą się z żoną. Ale na zrobionych z ukradka zdjęciach pewnego razu Melania odepchnęła rękę męża ze wstrętem... Jaka jest prawda? Teraz, gdy Trump przegrał wybory i wyprowadzi się z Białego Domu, plotki o kryzysie małżeńskim wróciły. A podgrzały je nagraniach wykonane jeszcze przed ogłoszeniem wyników. Dostrzeżono przeprowadzkową żółtą ciężarówkę pod Białym Domem. W internecie mnożyły się komentarze głoszące, że to Melania zaczyna ucieczkę. Teraz, gdy jej mąż ostatecznie się skompromitował nie uzasadnionymi oskarżeniami rywala o oszustwa wyborcze, na pewno odchodząca pierwsza dama ma jeszcze jeden powód, by faktycznie odliczać minuty do rozwodu.