Choć przed rozpoczęciem wizyty Obama deklarował, że jest optymistą, to nikt nie ma wątpliwości, że spotkanie na Kremlu do najłatwiejszych należeć nie będzie. Wszystko przez to, że niezależnie od tego, jakie decyzje zapadną w ciągu kolejnych dni, ktoś będzie niezadowolony.
Amerykański prezydent będzie przede wszystkim dążył do podpisania umów w sprawie redukcji arsenału atomowego. Nie podlega dyskusji, że z Moskwy wyjedzie z wstępnym planem, kwestią otwartą pozostaje tylko co USA będą musiały poświęcić?
Tu najczęściej pojawia się kwestia tarczy antyrakietowej. Zdaniem amerykańskich ekspertów, planem maksimum będzie przeniesienie bazy radarowej do jednej z republik byłego ZSRR i budowa bazy rakietowej w Polsce. Może się jednak okazać, że Obama będzie musiał pójść na kompromis.
Jak daleki? Tu wszystko zależy od Dimitrija Miedwiediewa. Nieoficjalnie mówi się, że Rosja jest gotowa postawić wszystko na jedną kartę, czyli przystać na warunki umowy dotyczącej redukcji zbrojeń, pod warunkiem zupełnej rezygnacji z projektu tarczy.
Ten scenariusz jest najbardziej niekorzystny właśnie dla Polski, która jako nagrodę pocieszenia dostałaby jedynie baterie rakiet Patriot. W dodatku nie ma pewności, czy byłyby one włączone w system obronny naszego kraju.
Miedwiediew przekupi Obamę?
Kolejne trzy dni mogą być decydujące dla losów tarczy antyrakietowej. Barack Obama spędzi je w Moskwie i ma jeden cel: zawrzeć z prezydentem Rosji układ o redukcji głowic jądrowych. Nieoficjalnie mówi się, że kartą przetargową będzie budowa amerykańskiej bazy wojskowej w Polsce.