Tragedia rozegrała się w spokojny wieczór, w ostatnią niedzielę - 12 października. Nasza rodaczka Halina Macura, mieszka zaledwie cztery domy od miejsca wypadku.
- To było około 10.40 pm, siedzieliśmy z mężem , córką i moją koleżanką w salonie i oglądaliśmy telewizję. Nagle usłyszeliśmy nad głowami straszliwy ryk silnika. Po chwili poczuliśmy bardzo silne uderzenie, byliśmy przekonani, że nawiedziło nas ogromne trzęsienie ziemi. Wybiegliśmy z domu…
Wtedy zobaczyli co się stało.
- Samolot po prostu był do połowy wbity w ziemię, czegoś takiego w życiu nie widziałam , może tylko w katastroficznych filmach. Aż strach pomyśleć, że tak niewiele brakowało, a mógł spaść na nasz dom - dodaje pani Halina, która jest osobą bardzo religijną.
- Ja mam w niebie swego ukochanego aniołka stróża, który czuwa nade mną i ochrania mnie w trudnych chwilach. Jest to moja córeczka, Karolinka. Zmarła 19 lat temu, kiedy miała 4 lata. Odeszła na skutek powikłań po wyleczonej już białaczce. To była dla naszej rodziny straszna tragedia, po której nie otrząsnęliśmy się do dzisiaj - wyjawia nam ze smutkiem w głosie pani Halinka.
Pani Halina mówi, że pilot spadającego samolotu prawdopodobnie wypuścił paliwo przed wypadkiem, gdyż w powietrzu unosił się duszący zapach benzyny. Jest przekonana także, że pilot próbował wylądować na pobliskiej działce.
Samolot Beechcraft Baron wystartował w niedzielę z lotniska Midway i leciał do Lawrence w Kansas. Kilka minut po starcie spadł w odległości około 15 stóp (5,22 m) od domu mieszkalnego. Mieszkańcy, czyli rodzina z trójką dzieci, są cali i zdrowi, w ich domu są jedynie popękany ściany. Nazwiska ofiar katastrofy nie są na razie znane. Trwa śledztwo w sprawie tej katastrofy, prowadzone przez Federalny Zarząd ds. Lotnictwa Cywilnego (Federal Aviation Administration, FAA).
Marta J. Rawicz
Fot. Wojciech Dorula
Mieszkająca w Stanach Polka po niedzielnej katastrofie jest pewna: Córeczka z nieba uratowała mnie przed spadającym samolotem
2014-10-15
5:00
- Uratował mnie mój aniołek z nieba, który ochrania mnie w trudnych chwilach – mówi nasza rodaczka z Chicago, Halina Macura. Niedaleko jej domu w Palos Hills na południowo- zachodnich przedmieściach Chicago, gdzie licznie zamieszkają polscy Górale, w niedzielny wieczór rozbił się dwusilnikowy samolot. Zginęły trzy osoby.