Mieszkańcy Greenpointu żyją w strachu
Statystyki potwierdzają, że w polskiej dzielnicy wzrasta przestępczość
Mieszkańcy Greenpointu żyją w strachu
Ostatnie niepokojące doniesienia z Greenpointu sprawiaja, że mieszkańcy dzielnicy coraz bardziej zaczynają się bać o swoje bezpieczeństwo. Gwałty, napady z bronią, włamania, kradzieże... Wszyscy są zgodni, że nie jest dobrze i przez okolice przetacza się fala zła. Statystyki zdają się to potwierdzać – donosi „Daily News”.
Liczba napaści (felony assault) tylko w lipcu podskoczyła aż o 250 procent w porównaniu z tym samym okresem rok temu. Z kolei jeżeli chodzi o włamania i kradzieże – to wzrost wynosi 80 procent . Tak wynika z danych NYPD dla greenpoinckiego 94 posterunku. Za sierpień statystyki mogą być jeszcze bardziej zatrważające, bo – jak sami wielokrotnie pisaliśmy – w tym miesiącu doszło już do wielu niebezpiecznych zajść. Wśród nich była seria włamań, napad z bronią w reku i gwałt.– Takie fale wzrostu aktywności przestępczej zdarzają się co jakiś czas. I to nie tylko na Greenpoincie, ale w każdej dzielnicy – powiedział „Daily News” oficer Steve Truglio odpowiedzialny za kontakty ze społecznością dzielnicy. – Dzielnica się rozrasta, staje się popularna, przyciąga ludzi, niestety też i przestepców. Ale robimy wszystko, by zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców.
A ci czują się naprawdę zagrożeni.
– To niepookojące co się tutaj dzieje. Wracając wieczorem oglądam się za siebie i praktycznie biegnę do domu. Od dawna już też nie zostawiam otartego okna. Po prostu boję się, że ktoś wejdzie – mówi jedna z miedzkanek Greenpointu.
Zdaniem Timothy Coveney’a (48 l.) Greenpoint bardzo się zmienił. I jego zdaniem na gorsze. – To już nie ta sama dzielnica. Już nie można bez obaw spacerować po ulicy. Nawet Polacy się stąd wyprowadzają, a to znak, że nie jest dobrze – powiedział Coveney. SAL
Ostatnie niepokojące doniesienia z Greenpointu sprawiaja, że mieszkańcy dzielnicy coraz bardziej zaczynają się bać o swoje bezpieczeństwo. Gwałty, napady z bronią w ręku, włamania, kradzieże... Wszyscy się zgadzają - że nie jest dobrze i przez okolice przetacza się fala zła. Statystyki zdają się to potwierdzać – donosi „Daily News”.
Liczba napaści (felony assault) tylko w lipcu podskoczyła aż o 250 procent w porównaniu z tym samym okresem rok temu. Z kolei jeżeli chodzi o włamania i kradzieże – to wzrost wynosi 80 procent .
Tak wynika z danych NYPD dla greenpoinckiego 94 posterunku. Za sierpień statystyki mogą być jeszcze bardziej zatrważające, bo – jak sami wielokrotnie pisaliśmy – w tym miesiącu doszło już do wielu niebezpiecznych zajść. Wśród nich była seria włamań, napad z bronią w reku i gwałt.– Takie fale wzrostu aktywności przestępczej zdarzają się co jakiś czas. I to nie tylko na Greenpoincie, ale w każdej dzielnicy – powiedział „Daily News” oficer Steve Truglio odpowiedzialny za kontakty ze społecznością dzielnicy.
– Dzielnica się rozrasta, staje się popularna, przyciąga ludzi, niestety też i przestepców. Ale robimy wszystko, by zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców. A ci czują się naprawdę zagrożeni. – To niepookojące co się tutaj dzieje. Wracając wieczorem oglądam się za siebie i praktycznie biegnę do domu. Od dawna już też nie zostawiam otartego okna. Po prostu boję się, że ktoś wejdzie – mówi jedna z miedzkanek Greenpointu.Zdaniem Timothy Coveney’a (48 l.) Greenpoint bardzo się zmienił. I jego zdaniem, na gorsze. – To już nie ta sama dzielnica. Już nie można bez obaw spacerować po ulicy. Nawet Polacy się stąd wyprowadzają, a to znak, że nie jest dobrze – powiedział Coveney.