pole kukurydzy, kukurydza

i

Autor: archiwum se.pl

Mihaela nie wróciła ze szkoły, została zabita w polu kukurydzy

2019-09-23 20:59

Rumuńska 11-latka Michaela zawsze wracała ze szkoły prosto do domu. Tak się umówiła z rodzicami. To dlatego w piątek, 20 września tak bardzo zaniepokoiło rodzinę jej spóźnianie się. Szybko zgłoszono jej zaginięcie i wszczęto poszukiwania. Ich efekt był szokujący. Leżała w worku foliowym, porzucona w bruździe na polu kukurydzy.

To straszne znalezisko miało miejsce dopiero dzisiaj, 23 września, trzeciego dnia poszukiwań. Wiadomo, że została zamordowania, nie podano natomiast jeszcze do publicznej wiadomości, w jaki sposób. Nie wiadomo też, czy została zgwałcona. Na jej ciele są drobne urazy i skaleczenia, ale ich pochodzenie wiąże się raczej z dzikimi zwierzętami. Trudno sobie wyobrazić, jakie zwierzęta mogą buszować w kukurydzy, w Rumunii. Dziewczynka zaginęła w południowej części kraju. Szukano jej przez trzy dni, angażując w poszukiwania policję, straż pożarną i bardzo wielu ochotników, rekrutujących się z jej wioski, ale także spośród tych, którzy nie znali Michaeli. Poszukiwania ciasną tyralierą wreszcie dały rezultat. Ciało Michaeli, bo nadzieje, że dziewczynka żyje były nikłe, zostało zabrane do badań medycznych. Prowadzona jest sekcja zwłok 11-latki.

 

Kto jej to zrobił
O dziwo, policja ma już na oku sprawcę porwania i zabójstwa dziewczynki. Jest nim obywatel Holandii, kilkakrotnie karany za przestępstwa seksualne z udziałem dzieci. Jego samochód zarejestrowały kamery monitoringu na tej samej drodze i o tej samej godzinie, kiedy dziewczynka wracała ze szkoły. Ustalono, że do porwania doszło ok. 350 m. od domu, a dziewczynkę zamordowano od razu, a więc w czasie zgłaszania zaginięcia na policję z pewnością już nie żyła.

Prawdopodobny sprawca był przesłuchiwany przed znalezieniem zwłok Michaeli. Policja nie miała dowodów wystarczających żeby go zatrzymać. Po wypuszczeniu mężczyzna wyjechał do Holandii, trwają więc teraz czynności zmierzające do jego ekstradycji i przewiezienia do Rumunii.

Mihaela Adriana Fieraru nie wróciła ze szkoły w piątek po południu. Mieszkała we wsi Gura Sutii w południowej Rumunii. Po informacji od zdenerwowanej rodziny, policja natychmiast uruchomiła procedurę Child Alert. Zdjęcia dziecka jeszcze w piątek trafiły do mediów. Prasa opisywała okoliczności zaginięcia i poszukiwania dziewczynki. Setki funkcjonariuszy, żandarmów i ochotników przemierzały okoliczne pola, poszukując jakiegokolwiek śladu Michaeli. W ruch poszły także śmigłowce i drony. Poszukiwania, o ile można tak powiedzieć w takiej sytuacji, były imponujące.

Policja

i

Autor: policja.gov

Ślady przemocy na ciele
Dwa dni później na polu kukurydzy znaleziono foliowe zawiniątko. Były to zwłoki poszukiwanego dziecka, owinięte folią. Odległość od makabrycznego znaleziska do rodzinnej wioski Michaeli to około trzech kilometrów.

Śledczy nie poinformowali mediów o tym w jaki sposób Michaela zginęła, przekazali jedynie, że na jej ciele znajdowały się ślady przemocy oraz że została zamordowana w ciągu pierwszych 30 minut od porwania. Podejrzany uprowadził ją samochodem i prawdopodobnie zaciągnął w pole kukurydzy, dobrze ukrywające to, co się w nim dzieje.

Według anglojęzycznego serwisu Romania Journal, podejrzany Holender przyjechał do Rumunii w środę. Po sobotnim przesłuchaniu na policji natychmiast wyłączył telefon i opuścił kraj jeszcze tego samego dnia. Policja przeanalizowała dokładnie nagrania z miejskiego monitoringu. Ich uwagę przykuł samochód, który został zarejestrowany przez kamerę mniej niż minutę przed tym, gdy 11-latka po raz ostatni pojawiła się na nagraniu. Podejrzane auto pojawiło się w zasięgu kolejnej kamery pół godziny po ostatnim nagraniu z nastolatką. Stąd wniosek, że samochód musiał się zatrzymać. Z kartoteki podejrzanego wynika, że 11-latka mogła zostać zgwałcona przed śmiercią.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają