Milada Pešak: Żałuję, że Jozin umarł w samotności

2011-05-12 4:00

To miała być rutynowa operacja, ale Ivo Pešak (†67 l.) z czeskiego zespołu Banjo Band zmarł. Jego ukochana żona Milada nie może odżałować, że nie było jej przy nim, gdy odchodził.  

Poraził nas wszystkich swoim ekspresyjnym tańcem do piosenki "Jozin z Bazin". Kiedy przyjechał do Polski w 2008 roku wraz z Ivanem Mladkiem, wszyscy go prosili, by jeszcze raz pokazał te wygibasy. I pokazywał, tańczył jak w teledysku sprzed ponad 30 lat. "Super Expressowi" opowiadał, jak kocha życie, że uwielbia swoją żonę, dom, spacery z psami i pracę w ogrodzie. Tyle było w nim radości, energii! Dlatego nikt nie spodziewał się, że niedługo może nastąpić to najgorsze.

To miała być zwykła operacja wszczepienia by-passów. Jego żona Milada zapytana przez czeski dziennik "Aha", czy były jakiekolwiek obawy, że się nie uda, odpowiedziała: - Żadne! Traktował to jako rutynową operację, banał. Żadnemu z nas nie przyszło do głowy, że rozmawiamy ostatni raz - mówi ze łzami w oczach.

Ale niestety organizm Ivo okazał się słaby, muzyk od lat chorował, m.in. miał cukrzycę. Po operacji dostał zapalenia płuc. Nie obudził się.

Wszyscy jednak wierzyli, że z tego wyjdzie... W poniedziałek, po pięciu dniach od operacji, Ivo Pešak zmarł.

- Nie wiem, jak będę teraz żyć. Mąż był moim... wszystkim - mówi Milada Pešakova, która z Ivo przeżyła 30 lat.

Pogrzeb Ivo Pešaka odbędzie się w poniedziałek w kościele św. Jakuba na Zbrasławiu w Pradze. Jak mówi jego przyjaciel Ivan Mladek (69 l.), będą tam wszyscy muzycy, satyrycy, ale grać i śpiewać nie będą: - Wydaje nam się to niegodnym...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki