Wystarczył jeden krótki film i nad Sekwaną nie mówi się teraz o niczym innym. Chodzi o relację "z życia pierwszej pary". Powstała ona podczas wywiadu, którego Carla Bruni udzielała kilku paniom z popularnego kobiecego magazynu "Femme Actuelle". Co jest w niej takiego specjalnego?
Otóż po raz pierwszy Sarko i Bruni publicznie i w pełni świadomie obnażyli swoje uczucia. Do tej pory reporterom udało się uchwycić co najwyżej pocałunek czy niewinne trzymanie się za ręce, teraz dziennikarze - a chwilę po nich cała Francja - po raz pierwszy zobaczyli prezydenta i jego żonę w pełni prywatnie.
Jak wyglądała cała "scenka obyczajowa"? Otóż podczas nagrania do pokoju, w którym siedziała Carla Bruni i kilka dziennikarek, nagle wparował Sarkozy. - Zawsze, kiedy są dziewczyny - skwitowała wyraźnie zaskoczona Pierwsza Dama Francji.
Takim stwierdzeniem nie zbiła męża z tropu. Sarkozy dał żonie buziaka, po czym zwierzył się grupie pań, że jest mu gorąco, bo wraca z siłowni. Tu właśnie pada stwierdzenie "Jestem taki rozgrzany i spocony".
Co dalej? Sarkozy usiadł nonszalancko na oparciu fotela jednej z dziennikarek i dalej konferował z Bruni. Ta natomiast, zupełnie nie zważając na obecność kamery, wycierała mężowi pot z czoła i gładziła go po ręku.
Na koniec jeszcze tylko czułe pożegnanie: "Bon courage, mon chouchou" (bądź dzielny, kochanie) i już Pierwsza Dama była gotowa, żeby kontynuować rozmowę.
Niby nic specjalnego..., ale nawet najpoważniejsze francuskie dzienniki piszą o tym na pierwszych stronach. Dlaczego? Ponieważ wszyscy węszą podstęp - Sarkozy nic nie robi za darmo. Czy wykorzystał żonę, żeby zyskać sympatię piękniejszej części społeczeństwa?
Zobacz, jak Pierwsza Para Francji okazuje sobie czułość