Tak nagła deklaracja stanowiska Moskwy i bliskiego współpracownika premiera Władimira Putina jest odpowiedzią na ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Jerzego Millera. Z opublikowanych we wtorek przez stronę polską, a wieczorem także przez MAK, nagrań z wieży kontrolnej zarysował się przebieg katastrofy, który dokument komitetu Tatiany Anodiny przemilczał.
Od kontrolerów z lotniska Siewiernyj polska załoga Tu-154M nie usłyszała, że leci l niezgodnie z tzw. ścieżką podejścia - czyli prawidłowym torem schodzenia do lądowania. Poza tym Rosjanie cały czas podawali błędne dane o pogodzie, zalegającej mgle i rzeczywistej widoczności.
Przeczytaj koniecznie: Zapis rozmów na wieży w Smoleńsku
W takich warunkach, w porozumieniu z dowództwem w Moskwie doszli do wniosku, że dowódca kpt. Arkadiusz Protasiuk powinien sam zdecydować czy lądować czy odlecieć na lotnisko zapasowe.
W raporcie końcowym MAK nie ma tych istotnych ustaleń. Jednak jak zapewnia minister transportu Rosji, Igor Lewitin ten dokument wcale nie jest podsumowaniem rosyjskiego śledztwa.
- Rosyjska wersja przyczyn katastrofy nie istnieje. Pojawi się gdy prace zakończy Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej. Śledczy wskażą winnych gdy śledztwo się zakończy – stwierdził w radiu Echo Moskwy członek kierowanej przez Putina Komisji Państwowej.
Raport MAK ma być tylko uzupełnieniem efektów postępowania.