Zdaniem głównego rewidenta miasta Scotta Stringera, autora opublikowanego właśnie raportu na ten temat, główny powód gorszego startu młodych nowojorczyków jest taki, że na rynek pracy weszli w momencie największego kryzysu ekonomicznego, jaki uderzył w całą Amerykę od czasów Wielkiej Depresji.
Z danych zebranych w raporcie wynika, że młode pokolenie zarabia średnio o 20 proc. mniej aniżeli starsi nowojorczycy. W dużej mierze jest to spowodowane tym, że znaleźli nisko płatne prace.
Jeden na dziesięciu „milenijczyków” nie ma w ogóle pracy, nie uczy się w żadnej szkole i nie ma nikogo na utrzymaniu. Raport rewidenta pokazuje również, że młode pokolenie częściej uczyło się w college'ach.
Liczba nowojorczyków w wieku 23-29 lat, którzy uzyskali dyplom uczelni wyższej, wzrosła o 72 procent. Ale, niestety, mimo wykształcenia, „wylądowała” w pracach gdzie zarabiają minimalną stawkę godzinową.
Nie jest to optymistyczne, zważywszy, że mają do spłaty kredyty za naukę. A nie jest to mało, bowiem z raportu wynika, że młode pokolenie ma łącznie 14 miliardy długu za studia.
– To pokolenie jest na rozdrożu. Ten raport to pokazuje. Z kolei dla władz miasta powinien być to sygnał do wprowadzenia różnych reform, szkoleń czy programów pomocowych, tak by podać rękę tym młodym ludziom. Bo tak naprawdę skorzysta na tym ekonomia całego miasta i wszyscy mieszkańcy – mówi rewident Stringer.
Młoda generacja nowojorczyków zarabia mniej i ma gorsze kariery, niż starsze pokolenie
Lepsze dyplomy, ale słabsza praca i płaca… Generacja nowojorczyków urodzonych pomiędzy 1985 a 1996 rokiem – nazywani NYC millennials – ma o wiele gorszy start niż starsze pokolenie. Ich kariery i zawody są dużo gorsze i bardzo często zupełnie nieadekwatne do posiadanego wykształcenia.