Trzynasta kolejka MLS rozpoczęła się od mocnego akcentu w Toronto, gdzie gospodarze podejmowali Columbus Crew. W to, że TFC byli faworytami nie wątpił nikt, ale wydawało się, że zdobywanie goli w świetle absencji kontuzjowanego Sebastiana Giovinco i pauzującego za kartki Jozy Altidore'a może sprawić im problemy. Tymczasem już w 6.min wynik z rzutu karnego otworzył Victor Vazquez. Były gracz Barcelony i Club Brugge trafił także do siatki w 59.min i był to gol na 3:0, bo wcześniej bramkę strzelił Justin Morrow. Na 10.min przed końcem z boiska za głupi faul wyleciał Marky Delgado, ale nawet to nie osłabiło siły ofensywnej świetnie spisujących się ostatnio Kanadyjczyków (7 zwycięstw i remis w 8. meczach), bo kolejne dwa gole dołożyli Jonathan Osorio i Jordan Hamilton. Powodów do zadowolenia w stolicy prowincji Ontario jest więc sporo: utrzymana pozycja lidera, rekordowa wygrana u siebie, seria meczów bez porażki mimo absencji Giovinco. Martwią się natomiast kibice w Ohio, bo porażka 0:5 jeszcze się w 21-letniej historii MLS Crew nie przydarzyła.
Mali leją wielkich, imponująca seria Galaxy
Fortuna sprzyjała także "maluczkim" z Zachodu, czyli drużynom zajmującym miejsca w dolnej połowie tabeli. Cała piątka maruderów rozstrzygnęła swoje pojedynki na własną korzyść i - co dosyć osobliwe - ostatnia czwórka dokonała tego u siebie i w identycznych rozmiarach 1:0. Największą niespodziankę sprawiła czerwona latarnia MLS West Colorado Rapids, która dzięki bramce Kortne Forda ograła... lidera tej konferencji Sporting Kansas City. Drugi od końca Real Salt Lake również spisał się świetnie przerywając serię czterech triumfów z rzędu (klubowy rekord) Union. Tam zwycięską bramkę zdobył Joao Plata. W Minnesocie Christian Ramirez zrehabilitował się za samobójcze trafienie w ubiegłym tygodniu zdobywając jedyną bramkę (już ósmą w sezonie!) w starciu z Orlando City SC.
Obrońcy tytułu Seattle Sounders odnieśli drugie kolejne zwycięstwo pokonując w derbach Cascadii Portland Timbers. Goście po świetnym początku sezonu doznali zadyszki i nie potrafią wygrać meczu od 29 kwietnia. Wreszcie trzeci kolejny triumf - w dodatku z dala od domu - odnieśli gracze LA Galaxy, którzy w derbach Kalifornii nie dali szans Earthquakes. Gospodarze wyszli na prowadzenie po szóstym golu w sezonie Chrisa Wondolowskiego (w swojej karierze legenda San Jose ma ich na swoim koncie już 127), ale potem dwa gole zdobyli goście (Joao Pedro w 19. i Gio dos Santos w 34.min). Dwie minuty po trafieniu reprezentanta Meksyku wyrównał Danny Hoesen, ale tuż przed przerwą niefortunne zagranie Victora Bernardeza znalazło drogę do siatki Davida Binghama i Galaxy schodziło na pauzę prowadząc 3:2. W drugiej odsłonie padł już tylko jeden gol, a jego autorem był znowu dos Santos, który przypieczętował już czwartą wyjazdową wygraną ekipy Curta Onalfo. Dla porównania LA u siebie z sześciu spotkań wygrali tylko jeden raz! Ot, cała MLS!
Udany rewanż Atlanty, bezbarwne derby Teksasu
W pozostałych spotkaniach najwięcej emocji było w Atlancie, gdzie United już po 23.min prowadzili z NYC 3:0. Dwa gole (w drugim kolejnym meczu, za co otrzymał tytuł gracza Kolejki) zdobył Miguel Almiron, trzeciego dołożył Hector Villalba. Nowojorczycy odpowiedzieli trafieniem Jacka Harrisona w drugiej części, ale ostatecznie ekipie z Georgii udał się rewanż za porażkę (w identycznych rozmiarach) z 7 maja na Yankee Stadium. Drugi zespół z Wielkiego Jabłka przerwał passę czterech spotkań bez wygranej i dzięki bramkom Bradley Wright-Phillipsa (szósty gol w roku) i Daniela Royera w drugiej połowie pokonał NE Revs 2:1. Również stołeczni DC United odnieśli jednobramkowe zwycięstwo pokonując w Vancouver Whitecaps 1:0. Jedyną bramkę dla gości, którzy przerwali passę trzech kolejnych porażek zdobył z rzutu karnego Lamar Neagle w 61.min.
Najwięcej spodziewano się po ostatnim meczu kolejki - derbach Teksasu, gdzie zmierzyły się FC Dallas i Houston Dynamo. Niestety był to typowy mecz walki, w którym zabrakło zarówno emocji jak i goli. Dallas, po rewelacyjnym początku sezonu nie potrafi wygrać od trzech kolejek, za to Dynamo zdobyli swój pierwszy wyjazdowy punkt w tym roku.
Nowy lider na Zachodzie, tylko remis na Yankee Stadium
Cztery mecze rozegrano także w środę. Padło w nich sporo, bo aż 15 goli. W trzech spotkaniach triumfowali gospodarze, w jednym przypadku zanotowano remis. Sześć bramek oglądali kibice nowego lidera konferencji zachodniej Houston Dynamo, który rozgromił u siebie Real Salt Lake 5:1. Gospodarze zdobyli pierwszą bramkę po samobójczym strzale Justina Schmidta w 4.min i nie oddali prowadzenia aż do końca. Kolejne gole strzelali Alex, Manotas, Torres (10. bramka w sezonie) i Leonardo. Gości, którzy po raz 6. w tym sezonie stracili przynajmniej 3 gole w jednym meczu, stać było jedynie na ładne trafienie Joao Platy z rzutu wolnego. Trzy punkty pozwoliły Dynamo, którzy odnieśli siódme zwycięstwo na własnym stadionie, na przeskoczenie w tabeli zarówno FC Dallas jak i Sportingu KC i objęcie przewodnictwa.
Trzy pozostałe spotkania rozegrano na Wschodzie. W Columbus Crew zrehabilitowali się za wpadkę w Toronto i bez problemu poradzili sobie z Seattle Sounders. Wynik 3:0 możliwy był dzięki bramkom Federico Higuaina, Justina Merama i Oli Kamary. Ci dwaj ostatni mają już na koncie po osiem goli w 2017. O jeden gol mniej padł w Orlando, gdzie miejscowi wygrali już po raz szósty tego roku. Dla podopiecznych Jasona Kreisa w meczu z DC United bramki zdobywali Cyle Larin (8. gol w roku) i Giles Barnes. Na Yankee Stadium NYC FC szybko objęli prowadzenie w meczu z New England (Jack Harrison w 17.min), ale jeszcze przed przerwą wyrównał Kei Kamara. Po pauzie też padły dwa gole - po jednym dla każdej ze stron. Dla The Club zdobył go reprezentant Panamy Miguel Camargo natomiast wynik w 86.min ustalił Xavier Kouassi. Remis i porażka w Atlancie sprawiły, że NYC FC spadli na piąte miejsce w tabeli Wschodu.
Chicago w Orlando, Sibiga w Vancouver
W nachodzący weekend najciekawiej zapowiada się starcie w Orlando, gdzie City SC podejmować będą Chicago Fire. Mecz czwartej drużyny Wschodu z wiceliderem rozpocznie się w niedzielę o 19:30 czasu nowojorskiego. "Pokazaliśmy w meczach przeciwko Dallas i Seattle, że nie boimy się nikogo." - oznajmia Nemanja Nikolic - "Przed nami ciężkie mecze, ale jeśli będziemy grali tak jak ostatnio to liczę na sukces zarówno w Orlando jak i w starciu z Atlantą. Mieliśmy ostatnio kilka dni przerwy, co pozwoliło nam na naładowanie baterii. Jesteśmy głodni gry!"
Obie ekipy z NYC zagrają natomiast w sobotę. O 13:00 na Yankee Stadium przyjedzie Philly Union, a o 19:30 w Montrealu drugiego wyjazdowego triumfu w tym roku szukać będą Red Bulls. Długa podróż czeka jedynego Polaka w MLS. Robert Sibiga poleci bowiem aż do Vancouver, gdzie o 17:30 sędziować będzie starcie pomiędzy Whitecaps a Atlantą United.
Tomek Moczerniuk
Toronto FC - Columbus Crew 5:0 (Vazquez 6'k 59' Morrow 39' Osorio 86' Hamilton 90', czerwona: Delgado 81')
Seattle Sounders - Portland Timbers 1:0 (Roldan 4')
Vancouver Whitecaps - DC United 0:1 (Neagle 61'k)
NYRB - New England Revs 2:1 (Wright-Phillips 47' Royer 74' - Nguyen 9'k)
Colorado Rapids - Sporting KC 1:0 (Ford 11', czerwona: Espinoza 90')
Minnesota United - Orlando City 1:0 (Ramirez 56')
Real Salt Lake - Philly Union 1:0 (Plata 36')
San Jose Earthquakes - LA Galaxy 2:4 (Wondolowski 10' Hoesen 37' - Pedro 19' dos Santos 35'k 64' Bernardez 44'sam)
Atlanta United - NYC FC 3:1 (Almiron 16' 23' Villalba 19' - Harrison 71')
FC Dallas - Houston Dynamo 0:0
Wschód:
1. Toronto FC 14 29 26:12
2. Chicago Fire 13 24 23:16
3(4). Orlando City 14 23 16:18
4(5). Columbus Crew 15 22 23:24
5(3). NYC FC 14 21 25:18
6. Red Bulls 14 20 15:20
7(9). Atlanta United 12 18 27:17
8. New England Rev 14 17 23:21
9(8). Philadelphia 13 16 19:16
10(11). DC United 13 14 10:21
11(10). Montreal Impact 11 13 18:18
Zachód:
1(3). Houston 14 23 27:21
2(1). Sporting 14 22 16:10
3(2). FC Dallas 12 20 15:9
4(5). San Jose 14 19 16:18
5(4). Portland 13 18 22:21
6(7). LA Galaxy 12 17 19:19
7(8). Sounders 14 16 17:22
8(6). Vancouver 12 16 15:17
9(8). Minnesota 13 14 19:30
10. Real Salt Lake 15 14 13:29
11. Colorado 12 10 10:17