Zamknięte przed Ukrainą drzwi do NATO i rezygnacja z rozmieszczania jakichkolwiek militarnych obiektów czy żołnierzy w państwach dawnego ZSRR - takie żądania wobec Sojuszu stawiali dotychczas Rosjanie. Przedstawili je również podczas szczytu NATO-Rosja w Brukseli. Trwające cztery godziny rozmowy, zgodnie z przewidywaniami, nie przyniosły żadnego porozumienia. Po negocjacjach szef Sojuszu Jens Stoltenberg powiedział, że NATO nie ugięło się pod żądaniami Władimira Putina, wezwało stronę rosyjską do poszanowania suwerenności Ukrainy i deeskalacji napięcia na granicy z tym krajem. Jak dodał Stoltenberg, "Rosja nie ma prawa weta" w sprawie przyjmowania do NATO nowych członków. Tymczasem Rosja idzie coraz dalej w swoich żądaniach wobec Sojuszu. Domaga się wycofania się sił NATO z państw, które dołączyły do Sojuszu po 1997 roku. W gronie tych państw jest także Polska, należąca do NATO od prawie 23 lat. Przyjęcie Polski, Czech i Węgier do NATO nastąpiło 12 marca 1999 roku.
NIE PRZEGAP: Rosja wyłączy wszystkim INTERNET?! Szef brytyjskich sił zbrojnych ostrzega
NIE PRZEGAP: Donald Trump powiedział, co myśli o szczepieniach! Padły mocne słowa
"NATO powinno zwinąć manatki i wyprawić się na granice z 1997 roku" - bez ogródek oświadczył w wywiadzie dla rosyjskich mediów wiceszef rosyjskiego MSZ Siergiej Riabkow. "Sojusz nie cofnie się w czasie i nie wróci do całkowicie innej epoki, kiedy byliśmy innym i mniejszym sojuszem" - odpowiada na to ambasador USA przy NATO Julie Smith. "Jeżeli Rosja po raz kolejny użyje siły przeciwko Ukrainie i dalej będzie najeżdżać Ukrainę, musimy poważnie zastanowić się nad potrzebą dalszego zwiększenia naszej obecności we wschodniej części Sojuszu. Istnieje prawdziwe ryzyko nowego konfliktu zbrojnego w Europie" - dodał Stoltenberg.
NIE PRZEGAP: Niedługo KONIEC pandemii koronawirusa? Naukowcy dali nadzieję
NIE PRZEGAP: Rosja zaatakuje Ukrainę? Wiadomo już, co zrobią Stany Zjednoczone