Moja praca to nie jest poważny zawód

2013-11-04 10:00

Andrzej Grabowski to znany aktor teatralny i filmowy, konferansjer oraz kabareciarz. Absolwent krakowskiej PWST. Występował m.in. na deskach Teatru im. Słowackiego i Starego Teatru w Krakowie, w tarnowskim Teatrze im. Solskiego oraz w Teatrze Telewizji. Tym razem kunszt Andrzeja Grabowskiego Polonia będzie mogła podziwiać na deskach Tribeca Performing Arts Center. Aktor zagra główną rolę w barokowej komedii "Chory z urojenia". Tuż przed spektaklem redakcji "Super Expressu" Andrzej Grabowski opowiada o miejscach, do których lubi wracać w Nowym Jorku, oraz o tremie i adrenalinie, która towarzyszy mu przed każdą premierą.

- Jest to już pana kolejna wizyta w Nowym Jorku. Ma pan jakieś swoje ulubione miejsca w metropolii?

- Nie będę chyba oryginalny, ale bardzo lubię Manhattan, piękny most brooklyński oraz "Małe Włochy". Niezwykłym miejscem jest też Central Park. Pewnie nie wymieniłem jeszcze wielu niezwykłych miejsc w Nowym Jorku. Słyszałem od żony, że ogromne wrażenie robi National September 11th Memorial and Museum, ja niestety nie miałem okazji tam być. Może tym razem mi się uda.

- W życiu zawodowym wciela się pan w wiele ról. Większy sentyment pan czuje do grania w filmach czy w teatrze?

- Nie potrafię rozróżnić, szczególnie kiedy pani pyta o sentyment. Lubię to, co robię, bez względu na to, czy jest to praca przed kamerą, czy w teatrze, czy w kabarecie. Praca, którą wykonuję, sprawia mi przyjemność, może dlatego, że nie jest to "poważny zawód" dla mężczyzny. (śmiech)

- Ma pan bardzo bogaty dorobek artystyczny. Jednak ma się wrażenie, że dzięki roli w serialu "Świat według Kiepskich" zyskał pan widownię w całej Polsce i za jej granicami. Grając w serialach, nie bał się pan, mówiąc trywialnie, zaszufladkowania?

- Odpowiem na to pytanie trochę przewrotnie. Zwykle tak zwana szuflada oznacza, że aktor świetnie zagrał rolę. Został zapamiętany, jego rola została zapamiętana. Dobrze zagrana rola to mały sukces, szuflada nie grozi tylko tym, którzy źle grają, ich z widzów nikt nie zapamięta.

- Jaki zawód chciałby pan uprawiać, gdyby nie został pan aktorem?

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Skoro już zostałem aktorem, wykonuję tę pracę najlepiej, jak potrafię.

- Czy mając taki dorobek artystyczny, czuje pan stres przed wyjściem na scenę.

- Po czterdziestu latach pracy w tym zawodzie nie czuję stresu. Na scenę wychodzę niemal codziennie. Oczywiście praca na scenie różni się od tej przed kamerą. W filmie czy serialu każdą pomyłkę można naprawić, robiąc tak zwane duble. W teatrze jest to niemożliwe, wszystko dzieje się tu i teraz, przed publicznością. Trzeba znać tekst doskonale, a z ewentualnej pomyłki tak wybrnąć, aby nikt z widzów jej nie zauważył.

- Czyli tremę również pan ujarzmił?

- 40 lat pracy robi swoje. Ja już nie mam tremy, szczególnie kiedy jest to kolejny spektakl. Adrenalinę, stres czy tremę czuję jedynie przed premierą. Nie wiąże się to z wyjściem na scenę, ale z pewnym niepokojem, z niepewnością, jak zostanie przez widzów odebrana sztuka, do której przygotowujemy się miesiąc na próbach. Obecnie pracuję nad nowym spektaklem. Zagram z Anią Dereszowską i Wojtkiem Malajkatem w sztuce na podstawie opowiadań Czechowa. Reżyserem jest Eugeniusz Korin, a spektakl będzie można oglądać w teatrze 6. Piętro już w grudniu. Tym spektaklem obchodzić będę jubileusz 40-lecia.

- Jakie role lubi pan grać. Ma pan jakąś swoją ulubioną?

- Dla każdego aktora, w tym także dla mnie, przyjemnie jest grać ciekawe i niebanalne role. Nie potrafię wskazać ulubionej. Lubię każdą, którą dobrze zagrałem.

- Skąd czerpie pan życiową energię?

- Z kosmosu chyba. (śmiech) Gram, bo mam siłę, a mam ją, bo gram. Takie małe perpetuum mobile...

- W czasach komercji i żądzy pieniądza co według pana jest najważniejsze w życiu?

- Wszystko jest ważne, zdrowie, miłość, szczęście, rodzina, poczucie bezpieczeństwa, pokój na świecie, środowisko naturalne, a i pieniądze też są ważne, bo zarabiamy po to, by żyć. Myślę, że w swoich spostrzeżeniach nie różnię się bardzo od pani i czytelników.

Andrzej Grabowski

W 1974 r. ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie, niedługo później rozpoczął pracę aktorską na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, z którym związany był przez wiele lat. Pierwszy sukces osiągnął dzięki roli w spektaklu "Przepraszam, czy tu biją" (Tarnowski Teatr im. Ludwika Solskiego, reż. Ryszard Smożewski, 1976), za którą otrzymał Nagrodę Młodych Stowarzyszenia Polskich Artystów Teatru i Filmu (SPATiF). Za swoje role teatralne otrzymał wiele innych nagród i wyróżnień. Niejednokrotnie występował wspólnie ze swoim bratem Mikołajem Grabowskim (również aktorem i reżyserem). W 1989 r. zagrał swoją pierwszą większą rolę w filmie Feliksa Falka "Kapitał, czyli jak zrobić pieniądze w Polsce", gdzie wcielił się w postać Stefana Sapiei. Widzowie uwielbiają go za rolę w serialu komediowym "Świat według Kiepskich", w którym gra od roku 1999.

Spektakle "Chory z urojenia":

NEW JERSEY

Memorial Auditorium

Montclair State University

1 Normal Avenue

Montclair, NJ 07043

Sobota, 9 listopada 7pm

MANHATTAN

Tribeca Performing Arts Center

199 Chambers Street

New York, NY 10007

Niedziela, 10 listopada 3 pm i 6 pm.

Informacje o biletach pod nr tel.: 917 790 9109

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki