Wielki sukces włoskiej policji! Nie pozwoliła Anisowi Amriemu (+24 l.) ukryć się w Mediolanie, dokąd - jak się okazało - uciekł przez Francję po przeprowadzeniu zamachu w Berlinie. Gdy tylko fanatyk wyszedł na ulicę, został zauważony przez funkcjonariuszy. Skończyło się wymianą ognia i zlikwidowaniem mordercy.
Do tych dramatycznych zdarzeń doszło o godz. 3 w nocy z czwartku na piątek. Dwóch policjantów patrolujących Sesto San Giovanni, należące do aglomeracji Mediolanu, zauważyło podejrzanie zachowującego się mężczyznę. Podeszli do niego, chcąc go wylegitymować, a ten rzucił się do ucieczki. To był Amri. Wyciągnął pistolet - ten sam, którym zabił Łukasza U. (?37 l.), polskiego kierowcę ciężarówki porwanej w Berlinie. Zaczęła się strzelanina. Zamachowiec zginął, a badanie odcisków palców szybko potwierdziło jego tożsamość. Jeden z policjantów został ranny, ale jego życiu nic nie zagraża.
Do zamachu w Berlinie doszło 19 grudnia o godzinie 20. Anis Amri - nie wiadomo jeszcze, czy sam, czy ze wspólnikami - wtargnął do kabiny ciężarówki, w której Polak czekał na rozładunek towaru. Fanatyk uruchomił pojazd i wjechał w tłum na świątecznym jarmarku. Łukasz U. do końca walczył z szaleńcem, usiłując wyrwać mu kierownicę. Tuż po zamachu Amri zabił go strzałem w głowę i uciekł z szoferki.
Zobacz: Wydarzenia na świecie. PORWANIE samolotu! Aleppo zdobyte. Udaremniono zamachy