Zabójca pięknej 18-latki wpadł po 57 latach od zbrodni. Nowoczesne metody pozwoliły zatrzymać 79-letniego już mężczyznę
"Była piękną kobietą, olśniewającą" - mówi dziś córka Karen Snider (+18 l.) dla CBS 2 News. Kiedy zginęła jej matka, ona miała tylko dwa miesiące. Leżała w łóżeczku tuż obok, gdy zabójca mordował mamusię. Nie może tego pamiętać. Ale całe życie, podobnie jak jej nieżyjący już ojciec, poświęciła na poszukiwanie prawdy o tym, co wydarzyło się 12 listopada 1966 roku w Calumet City pod Chicago. I doczekała się tej prawdy po 57 latach! Tyle czasu musiało minąć, by nowoczesne metody kryminalistyczne pozwoliły na wyodrębnienie śladów DNA na ubraniu ofiary. Teraz wreszcie się to udało. A efekty badań potwierdziły dawne przypuszczenia śledczych.
Udawał rozpacz i niósł trumnę ofiary. Policja podejrzewała go od początku, ale nie było dowodów
Okazało się, że podejrzanym jest ówczesny kolega z pracy męża 18-latki i ojca jej dziecka. 79-letni dziś James Barbier miał wtedy 22 lata. Zakradł się do mieszkania kolegi, gdy jego młoda żona była tam sama z dzieckiem. Według prokuratury brutalnie zabił i uciekł. I pozostawał bezkarny, bo wówczas policja nie dysponowała takimi metodami, jak dziś. Ale sprawa nie została zapomniana i będący już staruszkiem zabójca został zatrzymany. Rodzina wspomina, że od początku wskazywała policjantom na tego właśnie człowieka. Bo choć udawał rozpacz po śmierci Karen i pomagał nieść jej trumnę, na jego rękach były wtedy dziwne obrażenia. Nie jest jeszcze znany motyw zbrodni. 79-latek czeka na proces.