Cichy, nieśmiały, kiepsko się uczył. Nie był lubiany, koledzy w szkole zrobili sobie z niezbyt rozgarniętego ucznia kozła ofiarnego. Ale kiedy Ali David Sonboly (+18 l.), urodzony w Niemczech syn imigrantów z Iranu, siadał przed komputerem, czuł się panem życia i śmierci. Całymi dniami grał w brutalne gry, a jego sieciowy pseudonim brzmiał „Psycho”, czyli psychol. Dziś znajomi z internetowych grup dla graczy wspominają, że Sonboly wielokrotnie był z nich wyrzucany, bo kierował pod adresem innych użytkowników groźby. Zawsze wracał, żeby pod innym nickiem znów robić awantury. Kolegom w technikum groził, że kiedyś ich wszystkich pozabija, ale oczywiście nikt nie brał tego na poważnie. Jak ten leniwy, powolny chłopak dałby radę skrzywdzić kogokolwiek?
Być jak Breivik
Świat wirtualnych strzelanin nie wystarczał nastolatkowi. Chciał zabijać w świecie rzeczywistym, odegrać się na rówieśnikach. Za skórę zaszli mu zwłaszcza Turcy i Arabowie, bo takie było pochodzenie jego szkolnych prześladowców, którzy wyzywali go, bili, a czasem nawet okradali.
Sonboly wiedział, że wielu przed nim zemściło się na rówieśnikach, mordując ich przyniesioną w miejsca publiczne bronią. Wielbił też Andersa Breivika, fascynował się strzelaninami w amerykańskich szkołach. Tymczasem rodzice 18-latka, ojciec taksówkarz i matka pracująca w sklepie, nie mieli pojęcia, co robi ich cichy, spokojny syn, kiedy zamyka się w swoim pokoju. To była tak zwana zwyczajna, porządna rodzina, mieszkająca nie w slumsach dla uchodźców, ale w zamożnej dzielnicy na przedmieściach.
Chodźcie na hamburgery
Zbliżała się piąta rocznica masakry, jaką urządził Anders Breivik na wyspie Utoya. Ali uznał, że nie będzie już dłużej czekał. Już wcześniej udało mu się zdobyć pistolet Glock17, taki sam, jakim zabijał swoje ofiary Norweg. Włamał się na konto Facebookowe przypadkowej ładnej nastolatki i podszywając się pod nią, rozsyłał ogłoszenia o darmowym poczęstunku w jednym z monachijskich McDonald’sów. W piątkowy wieczór sam poszedł w to miejsce i kiedy zgromadził się tłum zwabionych hamburgerami ludzi, otworzył ogień do swoich rówieśników. Następnie strzelił sobie w głowę. Zamordował dziewięć osób, ranił 27. Krzyczał „Jestem Niemcem!”. Troje zabitych to imigranci z Kosowa, troje z Turcji, wśród ofiar znalazł się też jeden Grek. Pozostałe dwie osoby to Niemcy. Wszyscy mieszkali na stałe w Monachium.
ZOBACZ TEŻ: Strzelanina w Monachium! Niemieckie media pokazały TWARZ zamachowca szaleńca
Merkel milczy
Policja podkreśla, że atak to dzieło pojedynczego szaleńca i mimo irańskiego pochodzenia sprawcy, pozbawiony był on motywacji politycznych czy religijnych. Ale to już drugi w ciągu ostatnich dni zamach w Niemczech, tymczasem kanclerz Angela Merkel (62 l.) czekała kilkanaście godzin na złożenie oświadczenia w jego sprawie! Przed nią zdążyło się wypowiedzieć kilku światowych przywódców, w tym Barack Obama (55 l.). W przyszłym roku w Niemczech odbędą się wybory parlamentarne, a partii Merkel z pewnością zdarzenia w Bawarii się nie przysłużą.
Breivik - idol mordercy
Ali David Sonboly (+18 l.) nie przypadkowo na dzień zamachu wybrał 22 lipca. Przypadała wtedy piąta rocznica masakry, jaką urządził Anders Breivik na wyspie Utoya i w Oslo. Norweg zabił 77 osób, głównie młodzież przebywającą na wyspie na obozie partii lewicowej. W mieszkaniu, gdzie Sonboly mieszkał z rodzicami, znaleziono materiały na temat Breivika i innych strzelanin, głównie w USA. Według kolegów ze szkoły, 18-latek fascynował się mordercą z Norwegii i utożsamiał się z nim. W internecie użył nawet podobizny Breivika jako swojego zdjęcia profilowego.