37-letni kierowca był o krok od śmierci, ale w porę wcisnął hamulce, gdy jechał na zapadającym się moście w Genui. Już miał wracać do domu, gdy nagle most Morandi runął. - Widziałem jak samochody przede mną spadają w przepaść, zatrzymałem się z piskiem opon i próbowałem się cofnąć. W końcu wyskoczyłem z ciężarówki i zobaczyłem jak blisko byłem krawędzi – mówił w wywiadzie uratowany kierowca. Teraz mężczyzna dochodzi do siebie w domu.
Ale Fiorillo jest jedną z nielicznych uratowanych osób w Genui. Fragment wiaduktu runął po uderzeniu pioruna we wtorek koło południa. Zginęło 39 osób, w tym trójka dzieci. Ciągle trwa akcja ratunkowa, a służby sprawdzają czy pod gruzami nie ma ciał. Oprócz Włochów zginęli tez obywatele Francji, Wenezueli, Albanii i Chile. Na pytanie dlaczego doszło do katastrofy odpowiedzą śledczy z Włoch i Francji.