Buratti stał się znany po tym, jak regularnie telefonował do jednej z włoskich stacji radiowych i wygłaszał swoje teorie na temat "fałszywej pandemii". Jak informuje "Daily Mail", mężczyzna kojarzony jako Mauro z Mantui, z dumą opowiadał na antenie, że jest „rozsiewaczem zarazy” i celowo chodzi z wysoką gorączką do marketów bez maseczki, by zarażać innych. Twierdził, że ignorując wytyczne dotyczące zdrowia publicznego i odmawiając poddania się testom na Covid-19, „broni konstytucji”. Po swoim ostatnim telefonie do redakcji w końcu zgłosił się do szpitala na leczenie, wybrał jednak oddaloną od swojego miejsca zamieszkania lecznicę w Weronie, bo twierdził, że w jego rodzinnej miejscowości pracują "komuniści". Maurizio Buratti spędził na oddziale intensywnej terapii 22 dni. Był intubowany i nie reagował na leczenie, do końca jednak twierdził, że pandemii nie ma, a szczepionki to zło. Zmarł 27 grudnia.
CZYTAJ TAKŻE: Delmikron, nowa odmiana koronawirusa. Czym się charakteryzuje? Pierwsze przypadki w Hiszpanii
Jeden z dziennikarzy, który regularnie odbierał telefony od Burattiego, po jego śmierci powiedział: "Mam nadzieję, że twoja smutna historia będzie przykładem dla wszystkich, którzy wciąż podsycają wątpliwości co do skuteczności szczepionek”.
CZYTAJ TEŻ: Sarah Jessica Parker załamana po oskarżeniach o gwałt wobec "Mr Biga". Czuje się winna?