Pociągi jeżdżą z uszkodzonymi szybkościomierzami, co oznacza, że maszynista nie wie do końca, z jaką prędkością się porusza, a to może zakończyć bardzo tragicznie, jeżeli metro wjedzie zbyt szybko wjedzie w zakręt lub na stację. Aż w 90 proc.pociągów linii D nie działają szybkościomierze. Jak podaje „New York Post”, kolejnym problemem jest system komunikacyjny. W wagonach nie działają komunikatory, za pomocą których maszynista czy konduktor może zgłaszać problem w centrali. To oznacza, że jak dojdzie do awarii w tunelu, to pasażerowie są dosłownie uwięzieni. Nie działają też czujniki sygnalizacyjne, co oznacza, że pociąg jedzie niemalże po ciemku. Jeżeli chodzi o ten problem, to dotyczy on 50 proc. pociągów linii B i R. Nie działają również kamery, które powinny monitorować to, co dzieje się na peronie czy w wagonach. – Ponad połowa pociągów ma jakieś mechaniczne problemy, zwłaszcza na liniach B, D i R. Sprzęt się starzeje, wymaga napraw, a na to nie ma pieniędzy. Dużym problemem są uszkodzone czujniki sygnalizacyjne, bo one pozwalają maszyniście w porę zareagować, jeżeli jadący przed nim pociąg uległ awarii – mówi Eric Loegel, konduktor MTA.
MTA naraża życie pasażerów?!
2018-07-17
23:31
To bardzo niepokojące. Jak donosi „New York Post”, coraz więcej pociągów nowojorskiego metra kursuje z poważnie uszkodzonym sprzętem, który może stworzyć zagrożenie dla pasażerów.