- Szczerze przepraszamy za niedogodności – poinformowali na oficjalnym twitterze przedstawiciele MTA. O ile w każdym innym przypadku przeprosiny przyjmowane są z radością, to w tym raczej trudno o zadowolenie. Zwłaszcza, że zaraz po uderzeniu się w pierś, przedstawiciele MTA powiedzieli podczas konferencji, że tak naprawdę nie mają żadnego pomysłu na rozwiązanie problemu.
Jak zwykle tłumaczą, że robią co mogą i na ile pozwala im na to kasa w budżecie, a tej ciągle im brakuje. Dlatego też, jak wyjaśniają, koncentrują się na najważniejszych pracach. Tylko, że efekt jest bardzo mizerny. Tylko w środę aż 20 proc. pociągów było opóźnionych. Czwartek też zaczął się z przygodami na linii 4. W większośći przypadków szwankuje sygnalizacja.
Z opublikowanego niedawno raportu Independent Budget Office wynika, że od listopada 2012 roku do listopada 2016 roku liczba opóźnień w metrze spowodowanych awarią sygnalizacji wzrosła aż o 300 procent. Okazuje się też, że od 2005 roku MTA nie wykonała lub mocno się spóźnia z aż 57 proc. zaplanowanych projektów. Co więcej miejski przewoźnik zredukował w swoim budżecie fundusze na wydatki związane z naprawami sygnalizacji: z 20 proc. do 14. Być może zaradzi temu nowy, choć nie do końca, szef MTA. W czwartek gubernator Andrew Cuomo powołał na to stanowisko Joe Lhotę (62 l.), który pełnił funkcję prezesa MTA od października 2011 do grudnia 2012.
MTA przeprasza pasażerów za opóźnienia w metrze
2017-06-23
2:00
Przeprosiny ze strony zarządu Metropolitarnych Zakładów Komunikacyjnych (MTA) to rzadkość. Ale tak się stało. Miejski przewoźnik uderzył się w pierś i przyznał, że nie wyrabia się z remontami i koniecznymi naprawami, w konsekwencji czego metro się opóźnia.