Krwawy dyktator nie chce oddać władzy i do walki z demonstrantami wysyła policję, wojsko i najemników, którzy mają pozwolenie na zabijanie. W antyrządowych zamieszkach w ciągu kilku dni zginęło już blisko 300 osób, a setki zostało rannych.
Nienawiść do Kaddafiego w ostatnich dniach sięgnęła szczytu. Mieszkańcy tego bogatego w ropę i gaz północnoafrykańskiego państwa mają już serdecznie dość rządów dyktatora, który pieniądze z ropy wydaje na swoje zachcianki, podczas gdy dwie trzecie 6,5-milionowego społeczeństwa żyje za mniej niż dwa dolary dziennie.
Wczoraj wieczorem arabska telewizja Al-Dżazira podała, że wojskowy samolot ostrzelał protestujących w stolicy Libii, Trypolisie. Z kolei minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii oświadczył, że słyszał o tym, jakoby Kaddafi opuścił kraj i udał się do Wenezueli. Pogłoski o ucieczce dyktatora zostały jednak natychmiast zdementowane przez wenezuelski rząd.
Kaddafi doszedł do władzy w wyniku zamachu stanu jako 27-latek. Libijczycy wiele się nacierpieli na skutek sankcji ekonomicznych nałożonych przez świat po zamachu zorganizowanym przez libijskiego tyrana na amerykański samolot Boeing 747 w 1988 r. Dwaj agenci libijskiego wywiadu podłożyli tam bombę, która eksplodowała, a maszyna runęła na szkockie miasteczko Lockerbie. Zginęło wtedy 259 pasażerów samolotu, a spadające szczątki zabiły 11 mieszkańców miasteczka.
Dlaczego Europa kocha Kaddafiego
Światowi przywódcy obawiają się, że po obaleniu Kaddafiego do władzy mogą dojść radykalni islamiści. Wtedy Europie groziłoby odcięcie dostaw libijskiego gazu i ropy. Dodatkowym zagrożeniem jest otwarcie libijskich granic, co skutkowałoby zalewem Europy przez afrykańskich imigrantów.