Berlin Zachodni – sztuczna wyspa na komunistycznym morzu
Na mocy postanowień jałtańskich Niemcy zostały podzielone na cztery strefy okupacyjne: sowiecką, amerykańską, brytyjską i francuską. Choć Berlin znalazł się po stronie sowieckiej, postanowiono o jego podziale w sposób analogiczny. W 1949 roku trzy sektory alianckie przekształciły się w Republikę Federalną Niemiec, a sektor sowiecki w Niemiecką Republikę Demokratyczną ze stolicą w Berlinie.
Znajdujący się w NRD Berlin Zachodni zyskał status zbliżony do wolnego miasta i pozostawał w ścisłych relacjach z RFN, lecz jego mieszkańcy nie mogli brać udziału w głosowaniach do Bundestagu i nie posiadali paszportu. Ten stan rzeczy nie podobał się Stalinowi. Nie podobał się on także władzom NRD. Dlatego Berlin Zachodni był przyczyną ciągłych politycznych konfliktów między komunistami a demokratami. Prawie dwie dekady po wojnie prezydent USA John F. Kennedy nazwał tę część miasta
wyspą wolności na komunistycznym morzu.
Na tej sztucznej wyspie wolności nie żyło się łatwo.
„Zachowanie pokoju wymaga położenia kresu działalności zachodnioniemieckich rewanżystów”
Kryzysy polityczne, wywoływane przez władze NRD, doprowadziły w pierwszych latach do ucieczki istotnych instytucji kultury, banków oraz przedsiębiorstw. Woleli mniejsze ośrodki w RFN zamiast niestabilnego Berlina Zachodniego, który utrzymywał się w znacznej mierze z dotacji państwowych. Jeśli chodzi o strukturę społeczną, tę stanowili zwłaszcza ludzie starsi oraz studenci, a także poszukujący alternatywy młodzi ludzie z zamożnych miast Niemiec Zachodnich. Dzięki nim w latach 80. Berlin stał się później postawangardową stolicą kultury.
O ile sytuacja w Berlinie Zachodnim była trudna, o tyle sytuacja w Berlinie Wschodnim doprowadzała ludzi do pragnienia ucieczki za wszelką cenę. Zaczynało brakować wykwalifikowanych pracowników oraz lekarzy. Masowe powstanie antykomunistyczne zostało w 1953 roku krwawo stłumione przez interwencję wojsk sowieckich. Aby powstrzymać dalszy odpływ ludności, władze wschodniej części miasta zdecydowały o postawieniu muru. W oficjalnej propagandzie zostało to uzasadnione w swój szczególny sposób:
Zachowanie pokoju wymaga położenia kresu działalności zachodnioniemieckich rewanżystów.
„Niemieccy budowlańcy są zajęci budowaniem mieszkań”, dlatego budują mur
Decyzja o budowie muru wyszła bezpośrednio od Waltera Ulbrichta, tyrana rządzącego w Berlinie aż do początku lat 70. Nie wiedział, jak zatrzymać ludzi w NRD i nie akceptował rozwiązania, zgodnie z którym należało poprawić warunki życia. Od dawna za to pragnął postawić mur, lecz sowieci nie wyrażali zgody. Dopiero zaostrzenie relacji między ZSRR a USA – po wykryciu i zestrzeleniu amerykańskiego samolotu szpiegowskiego w 1960 roku – sprawiło, że Chruszczow zdecydował się na ostateczne rozwiązanie. Chciał sprawdzić, na ile może sobie pozwolić w relacjach z Zachodem.
Niemieccy budowlańcy są zajęci budowaniem mieszkań. […] Nikt nie ma zamiaru wznosić muru
– deklarował w połowie czerwca 1961 r. podczas konferencji prasowej wschodnioniemiecki przywódca Walter Ulbricht. Półtora miesiąca później rozpoczęły się prace mające na celu odcięcie NRD od Berlina Zachodniego. Początkowo były to zasieki z drutu kolczastego, a w miarę upływu czasu coraz wyższy mur z pustaków oraz cegieł.
Znamy tylko szacunkowe ilości zastrzelonych w trakcie ucieczki przez mur berliński
Mur berliński upadł 9 listopada 1989 roku, stając się symbolem zimnowojennej porażki ZSRR. Miał 156 metrów i był pierwszym w historii ludzkości projektem otoczenia zasiekami miasta oraz utworzenia w ten sposób enklawy. W ciągu prawie trzydziestu lat istnienia tysiące osób forsowały go, chcąc wydostać się na Zachód.
Podczas prób ucieczki zginęło od 136 do 240 osób. Lecz są to jedynie dane szacunkowe. Władze NRD nie prowadziły rejestru trupów. Dlatego mogło być ich znacznie więcej.
Polecany artykuł: