Zdaje się, że próbowała „pojechać” na fali atmosfery nienawiści przelewającej się przez Nowy Jork i nie tylko po wyniku wyborów prezydenckich… Ale lekko przesadziła. Osiemnastoletnia Yasmin Seweid, studentka Baruch College, złożyła doniesienie na policję, że została zaatakowana przez trzech pijanych mężczyzn kiedy stała na stacji metra linii numer sześć na 23rd Street. Twierdziła, że została obrzucona wyzwiskami, nazwaną ją terrorystką a potem krzycząc „Donald Trump” mężczyźnie mieli próbować zdjąć je tradycyjne muzułmańskie nakrycie jakie miała na głowie. Zgłoszenie zostało przyjęte z całą powagą i detektywi z Hate Crime Unit wszczęli śledztwo. Od samego początku nic nie potwierdzało zarzutów muzułmanki. Na stacji, gdzie miało dojść do napaści kamery zarejestrowały ją, ale nikogo innego. Po dłuższych przesłuchiwaniach Yasmin Seweid przyznała się, że zmyśliła wszystko i żadna napaść nie miała miejsce. Tak więc będąca początkowo ofiara hate crime muzułmanka stała się oskarżoną o składanie fałszywych zeznań i okłamywanie policji.
Muzułmanka z ofiary hate crime stała się oskarżoną. Skłamała, że napadli ją zwolennicy Trumpa
2016-12-16
1:00
Muzułmanka, która oskarżała, że została zaatakowana przez zwolenników prezydenta elekta Donalda Trumpa (71 l.) okazała się najzwyklejszą kłamczuchą. Jak podaje policja cała napaść i została przez nią wymyślona.