Autorka, która wygrała między innymi Guggenheim Fellowship, opisując swoje odczucia związane ze strata bliskich ludzi, na wstępie pisze, że „jej życie od urodzenia było naznaczone traumą”. - Nadano mi imię po prababce, babci mego ojca, która zginęła w polskim obozie koncentracyjnym, podobnie jak mój pradziadek oraz 17 innych członków mojej rodziny – pisze Bee. Dalej opisuje kolejne, bardziej współczesne straty, między rodziców i córki Emmy... To wszystko – jak pisze – pogrążyło ją w wielkim smutku. Kiedy w listopadzie 2014 roku jej mąż Charles Bernstein został zaproszony na wykłady do Niemiec i Polski, mimo lęku postanowiła z nim pojechać. – Bałam się, że mogą się we mnie obudzić złe uczucia. Bałam się przejść przez teren warszawskiego oraz łódzkiego getta, gdzie urodziła się moja matka. Była to smutna wyprawa. Zastanawiałam się jak te emocje zamienić w obraz. Myślałam, że wyjdzie przygnębiający, w czarnych i szarych odcieniach... Ale gdy zaczęłam tworzyć wyszło kolorowo: jaskrawy pomarańczowy, wiosenna zieleń, błękitne niebo, ognista czerwień, ciepły żółty. Zatytułowałam go „Threadsuns”, za wierszem Paula Celana, bo w jego wierszach – tak jak na moim obrazie – miesza się ból, złość, i strata – opisuje autorka. Szkoda, że opisując swój ból, skrzywdziła wielu Polaków.
Na Brooklynie piszą o „polskich obozach”
2015-05-14
2:00
Znów zakłamują polską historię! Tym razem szkalujące określenie „Polish concentration camp” pojawiło się na portalu The Brooklyn Rail. Użyła go brooklyńska artystka Susan Bee w artykule pt. „Threadsuns” pisząc m.in. o tym jak okrutny los zgotowali im naziści.