Od katastrofy prezydenckiego samolotu upłynął już prawie miesiąc, ale na rosyjskiej ziemi nieopodal pasa startowego lotniska Siewiernyj wciąż leżą rzeczy, które mieli przy sobie pasażerowie Tu-154 M. Chociaż śledczy z Moskwy zapewniali, że zabrali wszystko co udało im znaleźć, to turyści z Polski przekonali się na własne oczy, że to nieprawda.
Albert Waśkiewicz, który pojechał z wycieczką do Smoleńska, przesłał do tvn24 zdjęcia fragmentów wraku samolotu, strzępki ubrań, buty, portfele, dokumenty oraz zdjęcia ofiar. Ten przerażający widok mówi sam za siebie. Rosyjscy śledczy ani milicja nie wysilili się, żeby miejsce katastrofy było odpowiednio chronione.
O bulwersującym odkryciu turystów wie już szef resortu sprawiedliwości, Krzysztof Kwiatkowski. Minister zapewnia, że przebywający z wizytą w Moskwie prokurator generalny Andrzej Seremet i pułkownik Krzysztof Parulski z Naczelnej Prokuratory Wojskowej będą interweniować u Rosjan w tej sprawie.
Zobacz ZDJĘCIA: Rosjanie pokazali fotografie z porozrzucanymi ciałami zrobione tuż po upadku Tu-154 M
Rząd ma zażądać od strony rosyjskiej ponownego przeszukania miejsca katastrofy, tak aby rodziny ofiar miały pewność, że w Smoleńsku zmarli niczego już po sobie nie zostawili.