To co zostało po prezydenckim Tu-154M, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem ma tylko wartość sentymentalną. Ułożony w całość wrak samolotu leży pod gołym niebem już prawie pół roku, a decyzja o tym, żeby go przykryć namiotem z brezentu zapadła zaledwie kilka dni temu.
Przeczytaj koniecznie: Wrak tupolewa będzie przykryty namiotem. W poniedziałek rusza budowa
Więcej
https://www.se.pl/wydarzenia/swiat/nad-wrakiem-tupolewa-stanie-namiot-w-poniedzialek-_155222.html
Andriej Jewsiejenkow, rzecznik gubernatora obwodu smoleńskiego obiecuje, że najpóźniej za pięć dni szczątki maszyny będą zabezpieczone. Jakie to ma znaczenie? Jeśli chodzi o wartość szczątków dla polskiego śledztwa w sprawie tragedii, to niestety stały się one zupełnie bezużyteczne.
Specjalista ds. kryminalistyki i kryminologii, prof. Brunon Hołyst powiedział „Faktowi”, że upływ czasu i wpływ szkodliwych warunków atmosferycznych zrobiły swoje. Słońce, deszcz, wiatr zniszczyły ważne ślady, które mogli pominąć w śledztwie Rosjanie. Szanse na to, że polscy śledczy coś znajdą na wraku zmalały niemal do zera.
O jakich istotnych śladach mówił w „Fakcie” ekspert? - Chodzi np. o ewentualne dowody użycia broni, substancji wybuchowych – tłumaczy profesor. – Zniszczone zostały też ślady, które powstały na samolocie po zetknięciu z drzewami, w konkretnych miejscach skrzydeł czy kadłuba oraz ślady termiczne po wybuchu ognia czy też odkształcenia części wraku z powodu działania wysokiej temperatury.
Patrz też: Rosjanie pocięli tupolewa piłą mechaniczną
Pielgrzymka rodzin ofiar katastrofy, w pół roku po tragedii już w najbliższą niedzielę. Jeśli Rosjanie spełnią swoje obietnice i wybudują do tego czasu namiot bliscy tych, którzy zginęli nie będą musieli patrzeć jak szczątki śmiertelnej pułapki wszystkich pasażerów i załogi rdzewieją pod gołym niebem.