Na pomysł, by taka rzeźba pojawiła się w stolicy Czech wpadł artysta Otakar van Gemund wraz z członkami stowarzyszenia "Kaputin", które od dawna sprzeciwiało się polityce prezydenta Rosji. "Ten posąg powstał, ponieważ chcieliśmy znaleźć sposób na zwrócenie uwagi na dyktaturę i pokręcony gangsteryzm tego człowieka. Jest mafiozem, niebezpieczną, ale jednocześnie już pokonaną i śmieszną osobą" – mówi Van Gemund dla portalu "Novinky". Przypomina, że pomnik stoi już od dłuższego czasu, ale zmienił się w momencie, gdy rozpoczęła się inwazja na Ukrainę.
Putin na golasa z zakrwawioną pralką. "Symbol okrucieństwa"
"Putin teraz trzyma w ręce zakrwawioną pralkę, ponieważ rosyjscy żołnierze plądrowali wszystkie miasta i wsie na północ od Kijowa i zabierali ze sobą głównie pralki. Ta krew symbolizuje okrucieństwa, które popełnili i nadal tam popełniają. Pod Putinem, na dole znajdują się z kolei zwłoki kobiety z Buczy" - tłumaczy artysta. Wcześniej Putinowi towarzyszył maleńki posąg białoruskiego przywódcy, Aleksandra Łukaszenki, sojusznika Putina.
Czesi chcą pomóc Ukrainie. Za kasę z posągu kupią drona
Rzeźba już niedługo zniknie z Pragi, ponieważ jej twórcy 17 listopada chcą wystawić ją na międzynarodową aukcję. "Umiarkowanie tani dron kamikadze kosztuje ok. 10 tys. euro (prawie 50 tys. zł). I tyle chcielibyśmy zebrać. Jeśli pieniędzy będzie mniej, kupimy jakiś inny sprzęt bojowy dla Ukrainy" - zapowiada Van Gemund.