O Norylsku, położonym na Syberii, krążą legendy. W dużej mierze dlatego, że nie ma tam wstępu nikt, kto nie jest obywatelem Rosji albo białoruskim przedsiębiorcą, a równie trudno, jak dostać się do tego miasta, jest je opuścić. Zbudowane w latach trzydziestych ubiegłego wieku powstało za sprawą więźniów, którzy byli tam wywożeni do pracy w łagrach. Teraz odcięte od świata miasto zamieszkują robotnicy oraz ich rodziny. Ciężko jednak sobie wyobrazić, by ktoś chciał tam mieszkać z własnej woli. Jak podaje serwis Twojapogoda.pl, w najzimniejszych miesiącach temperatury spadają tam do -50, a nawet -60 stopni Celsjusza! Jednak tak naprawdę mrozy panują tam przez prawie 10 miesięcy w roku. Opady śniegu są tak obfite, że bardzo szybko tworzą się sięgające kilku metrów zaspy, utrudniające wydostanie się z domu, a niemal wykluczające przemieszczanie się jakimkolwiek transportem. Najgorsze jednak jest chyba to, że dzień trwa tam zaledwie kilkadziesiąt minut, a przez resztę czasu miasto jest spowite ciemnością. Teraz jest jeszcze gorzej, bo z końcem listopada zaczęła się tam noc polarna, która potrwa niemal do połowy stycznia.
CZYTAJ TAKŻE: Rodzice 15-letniego zabójcy z Michigan dostali zarzuty. Broń kupili synowi na święta
CZYTAJ TAKŻE: Te zakupy w IKEA zapamiętają na długo. 31 osób musiało spędzić w sklepie noc!
Jakby tego było mało, Norylsk jest też jednym z najbardziej zanieczyszczonych miejsc na świecie. W ciągu roku wydobywa się tam około pół miliona ton miedzi, drugie tyle niklu, a także spore ilości platyny i kobaltu. W efekcie śnieg, jaki zalega tam przez większą część roku, błyskawicznie staje się czarny, a średnia długość życia robotników pracujących przy wydobyciu, jest aż o 10 lat krótsza niż rosyjska średnia.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE! Ciężarna modelka plus size z dumą prezentuje swoje NAGIE ciało. "Rozstępy jak drzewo życia"