Jest to znaczny wzrost, bo w 2013 roku w budownictwo mieszkaniowe inwestorzy włożyli 6.8 miliarda dolarów. Nowe apartamentowce już powstają – i będą dalej budowane – głównie na Manhattanie, Brooklynie oraz w Long Island City.
– To dobra wiadomość dla ekonomii miasta oraz dla rynku nieruchomości, który ciągle jeszcze kuleje po niedawnym kryzysie – mówi Richard Anderson, dyrektor New York Building Congress, organizacji zrzeszającej budowlańców, developerów oraz miejskie i rządowe agencje branżowe. – To też dobra wiadomość dla samych nowojorczyków, bo będzie więcej mieszkań – dodaje.
Ale adwokaci wypowiadający się w interesie lokatorów obawiają się, że większość nowych budynków będzie luksusowymi apartamentami, na które mało kogo będzie stać. Ponadto uważają, że w nowych wieżowcach ciągle w jest za mało mieszkań w ramach Affordable Housing. I proporcje te powinny się zmienić...
– Raczej nie potrzebujemy w mieście apartamentów, które nie spełniają finansowych oczekiwań nowojorczyków – mówi Jonathan Westin z New York Communities for Change, grupy adwokatów na rzecz tanich mieszkań i obrony lokatorów.
Z kolei brokerzy zajmujący się handlem nieruchomości są zdania, że już sama większa liczba mieszkań spowoduje, że ceny – nawet te rynkowe – nie będą mogły przyprawiać o zawrót głowy. Ponadto należy pamiętać o słowie danym przez burmistrza, który obiecał więcej tanich mieszkań. A to oznacza, że negocjując z deweloperami budującymi w metropolii, powinien wywalczyć od nich jak najwięcej lokali w ramach Affordable Housing.