Kolejny problem na terenach, które były zalane podczas powodzi. Ogromne ilości komarów i larw, władze już opryskują z helikopterów
Powódź w Polsce zaczyna odchodzić do przeszłości, ale walka z jej skutkami zajmie długie lata. Niektóre miejscowości zostały w dużej mierze zniszczone, jak Stronie Śląskie. Mnóstwo ludzi straciło dach nad głową i dorobek życia. Z podobnym kataklizmem zmagało się parę innych krajów Europy, zwłaszcza Rumunia, Czechy i Słowacja. Władze tego ostatniego kraju alarmują - powódź co prawda ustępuje, ale na terenach, które był zalane, pojawił się jeszcze inny problem. Zaczynają tam wylęgać się w ogromnej ilości komary, bo jak wiadomo woda, zwłaszcza stojąca, to niestety ich ulubione miejsce. Zaczęto już nawet specjalne opryski z helikopterów. Problem ten może zapewne pojawić się również w Polsce, która przecież graniczy ze Słowacją.
„Ponieważ terytorium jest duże, gramy na czas, aż larwy rozwiną się i przepoczwarczą, wtedy nie przyjmą już pożywienia, więc musimy to zrobić do tego czasu"
Jak pisze portal ta3, na razie Słowacy prowadzą specjalne antykomarowe opryski w miejscowości Devínská Nová Ves, ale akcję trzeba będzie zapewne rozszerzyć, zwłaszcza, że komary wodne potrafią pokonywać nawet kilkadziesiąt kilometrów, a choć coraz niższe temperatury spowalniają rozwój larw, to go nie zatrzymują. Trzeba więc reagować zawczasu. Helikoptery rozpylają nad zagrożonym obszarem środek larwobójczy, którego skuteczność wynosi 80-100 proc. i nie jest szkodliwy dla nikogo i niczego poza komarami. „Ponieważ terytorium jest duże, gramy na czas, aż larwy rozwiną się i przepoczwarczą, wtedy nie przyjmą już pożywienia, więc musimy to zrobić do tego czasu. Efekty widać już po kilku godzinach” – mówi Michał Stano, koordynator ds. biologicznego zwalczania komarów w Bratysławie dla ta3.