Od dekady to państwo pogrążone jest w totalnym kryzysie politycznym, gospodarczym, społecznym i Bóg wie jeszcze jakim. Polskę od Wenezueli dzieli prawie 9 tys. km. Jednak jeszcze dalej nam, żyjącym w państwie wysoko rozwiniętym (tak jest klasyfikowana RP w ekonomicznych rankingach), do zrozumienia tego, czym jest życie, a raczej wegetacja, w Wenezueli. Na okoliczność 10. rocznicy wyborów prezydenckich, które na dobre rozpaliły już wcześniej żarzący się kryzys, Polska Misja Medyczna (wspomagająca uchodźców wenezuelskich) przypomina, że… „Z każdym rokiem sytuacja ekonomiczna stawała się coraz trudniejsza, pogłębiał się poziom ubóstwa, a mieszkańcy byli narażeni na rosnącą przemoc. Teraz płaca minimalna i emerytura wynosząca 130 boliwarów (ok. 5,30 USD) miesięcznie pokrywa zaledwie 1 proc. koszyka podstawowych produktów żywnościowych dla pięcioosobowej rodziny.
Wyliczony przez ONZ próg skrajnego ubóstwa wynosi 57 USD. To kwota nieosiągalna dla większości mieszkańców”. Czym to skutkowało? A tym, że z 30-milionowego państwa, z bogatymi złożami ropy naftowej (21. miejsce w rankingu 50 światowych producentów, z tendencją spadkową) 7 mln ludzi musiało szukać lepszego i bezpieczniejszego życia poza jego granicami. Bezpieczniejszego.
Wykonane przez organizację pozarządową Médicos por la Salud badanie ujawniło, że w 2022 r. aż 59 proc. szpitali w kraju zgłosiło incydenty przemocy wobec członków kadry. Rodziny obwiniają personel o brak zaopatrzenia niezbędnego do prowadzenia leczenia. Czas oczekiwania na pomoc w przypadku zawału serca wynosi średnio 1 godzinę 19 minut, choć powinien być zbliżony do 30 minut. Brak leków w szpitalach sprawia, że lekarze muszą prosić rodzinę pacjenta, by sami ich szukali. Lekarze też ludzie. Wenezuelę opuściło już 42 tys. pracowników służby zdrowia.
Specjaliści którzy obawiają się o własne bezpieczeństwo nawet w miejscu pracy, szukają zatrudnienia w innych krajach Ameryki Łacińskiej. Często to właśnie oni opiekują się migrantami z Wenezueli, doskonale rozumiejąc ich sytuację.– Trudny los spotyka również tych, którym uda się opuścić Wenezuelę. Połowa migrantów w regionie Ameryki Łacińskiej i Karaibów nie może sobie pozwolić na trzy posiłki dziennie, mierzą się też z trudnym dostępem do podstawowych usług i pracy. Szczególnie wrażliwą grupą są kobiety i nastolatki, które padają ofiarami przemytników ludzi i są zmuszane do pracy seksualnej – komentuje Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej (PMM).
Krakowskie stowarzyszenie niesie pomoc potrzebującym będącym (jeszcze) w Wenezueli, jak i w Kolumbii, gdzie schronienie znalazło 2,5 mln uchodźców. W wenezuelskim Rubio, tuż przy kolumbijskiej granicy, polska organizacja wspiera działanie klinki Benedykta XVI. Personel udziela darmowej opieki medycznej m.in. z zakresu medycyny ogólnej, ginekologii, położnictwa, pediatrii. Dodatkowo, prowadzone są warsztaty reagowania na zagrożenie związane z przemocą ze względu na płeć. W Kolumbii uchodźczynie mogą liczyć na konsultacje prenatalne w bezpłatnych klinikach mobilnych w Bogocie, a towarzyszą im materiały i spotkania na temat zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego. Dla wielu kobiet takie miejsca to jedyne źródło informacji i niezbędnej opieki.
W styczniu w świat poszła wiadomość, że wenezuelski rząd odnotował sukces, bo w 2022 r. roczna inflacja wyniosła 234 proc. Rok wcześniej była na poziomie 686 proc. Litr benzyny kosztuje tam 0,016 USD. Dlatego, że w niemal 100 proc. jest subsydiowane przez rząd. Pół kilograma chleba kosztowało w 2022 r. równowartość prawie 9 zł. Benzyny (która jest reglamentowana) chleba i leków nie zastąpi.