Nowojorscy Indianie - z ośmiu uznawanych przez Albany plemion - skorzystali z doświadczeń swoich pobratymców z innych stanów. Po prostu sami zabrali się za produkcję własnych papierosów, bo od tego podatku płacić już nie muszą. Do plemienia Oneida co kilka dni podjeżdża wielki tir z Karoliny Płd., z którego wyładowywane są kartony wypełnione tytoniem. Ten szybko trafia do maszyny, która automatycznie zwija z nich setki papierosów dziennie i wkłada do opakowań. Te sprzedawane są w 12 sklepach plemiennych, które łatwo znaleźć na drodze łączącej miasta Syracuse i Utica. Pod nazwami "Niagara" i "Bishop" sprzedają się jak świeże bułeczki, głównie dlatego, że 10 paczkowy karton kosztuje 39.95 dol. Oznacza to, że jedna paczka to wydatek niecałych 4 dolarów. W Nowym Jorku ceny jednej paczki - co prawda bardziej markowych papierosów - zaczynają się od 12 dolarów.
Co prawda prawo stanowe oficjalnie zabrania sprzedaży tak przecenionych papierosów osobom, które Indianami nie są, ale rzadko jest ono egzekwowane. Jednak zbyt wiele mówi się ostatnio o tym, że taka produkcja jest jedna wielką maszyną służącą do oszustw podatkowych, ponieważ na każdej paczce (20 papierosów) stan traci dochód wynoszący 4.35 dol. To najwyższy tego typu podatek w całym kraju.
To sprawia, że w stanie Nowy Jork działa więcej indiańskich fabryk papierosów niż w pozostałych 49 stanach! Przy minimalnym wysiłku, palacze mogą bez trudu znaleźć sklepy prowadzone przez Seneków, Mohawków, Cajugów czy Onondagów i za niewielkie pieniądze zaopatrzyć się w swoje ulubione papierosy.
Najtańsze papierosy? U Indian!
Kiedy stan Nowy Jork nałożył na plemiona indiańskie obowiązek płacenia podatków od sprzedaży papierosów, wydawało się, że odcięto im sposób zarobkowania na życie. Okazało się jednak, że pomysłowi przedstawiciele Pierwszych Narodów - jak brzmi ich politycznie poprawna nazwa - poradzili sobie z tym problemem szybko.