- Ta góra nie daje mi spokoju dlatego muszę tam wrócić - tłumaczył swoje kolejne podejście na Nanga Parbat Tomek Mackiewicz. Dążenie za niespełnionym marzeniem przyniosło Tomkowi Mackiewiczowi cierpienie. Ale też był na tyle wytrwały, aby w końcu osiągnąć cel i stanąć na szczycie pakistańskiej góry. On i Elizabeth Revol zdobyli szczyt. Korespondencja Mackiewicza sprzed kilku dni zanim wdrapał się na szczyt dobitnie pokazuje, że wspinanie się na Nanga Parbat wymagało wielkich umiejętności i poświęcenia. Nieprzyjazne warunki w końcu pokonały polskiego himalaistę.
Sprawdź: Nanga Parbat: Zbigniew Boniek wywołał burzę. Internauci OBURZENI
- Tomek wracał z kalendarzową zimą jak bumerang pod tę Górę. Jak wędrowny ptak, któremu nie odpowiadały ciepłe, afrykańskie zimowiska, opuszczał Polskę i frunął pod Nangę. Okopywał się i próbował. Walczył. Siódmy raz! Wyruszyli z Eli do szczytu 15 stycznia. A my robiliśmy swoje na K2. Gdy dotarła do nas zła pogoda i zwiała nas z żebra góry, zakotwiczyliśmy w bazie. Dostęp do internetu i areszt domowy spowodował zwiększone zainteresowanie tym, co dzieje się na Nandze - napisał o obsesji Tomka Rafał Fronia, uczestnik wyprawy na K2, która ratowała Eli i Mackiewicza.
Zobacz: Nanga Parbat. Duda odznaczy bohaterskich ratowników?