Lokatorzy miejskich bloków czekali na tę decyzję od dawna. Jeszcze w ubiegłym roku na jaw wyszły rażące uchybienia NYCHA związane z obowiązkowymi inspekcjami na obecność ołowiu w farbach ściennych. Okazało się, że agencja fałszowała raporty z kontroli, nawet z tych, których nie było. Sama Shola Olatoye przyznała, że takie praktyki miały miejsce. Twierdząc, że nie ma fizycznych możliwości na sprawdzenie każdego mieszkania. Te tłumaczenia wywołały publiczne oburzenie.
Szefowej NYCHA próbował bronić sam burmistrz Bill de Blasio (57 l.), który twierdził, że wykonuje dobrą pracę. Niemniej głosy oburzenia rosły. Również wśród nowojorskich polityków, z gubernatorem Andrew Cuomo (62 l.) na czele. Szybko okazało się, że toksyczna farba, którą stwierdzono w 55 tys. mieszkań, to niejedyny problem. Miejscy urzędnicy notorycznie ignorowali wezwania lokatorów w sprawie robactwa czy pleśni. Oburzony lekceważeniem lokatorów gubernator oddelegował do inspekcji swoich inspektorów. Wynik ich badań okazał się zatrważający. Spośród 225 poddanych inspekcji mieszkań aż w 80 proc. stwierdzono co najmniej jedno wykroczenie będące zagrożeniem dla życia lub zdrowia lokatora.
Olatoye zdecydowała się odejść. Na razie nie wiadomo, kto ją zastąpi.