Zgodnie z zapowiedzią administracji ponad 50 najmłodszych dzieci zostało uwolnionych spod imigracyjnej jurysdykcji i wróciło do rodziców. Rodziny dostały zgodę na pozostanie w USA do czasu rozstrzygnięcia spraw imigracyjnych. Dwaj ojcowie na oczach mediów spotkali się z dziećmi w ośrodku Lutheran Social Services w NYC. Obaj przyznali, że rozłąka była dla nich prawdziwym koszmarem, a moment uściskania dzieci najszczęśliwszą chwilą w życiu. – Nie widziałem mojego synka 55 dni, to była dla mnie wieczność. Najgorsze było to, że w czasie różnych przesłuchań powiedziano mi, że już nigdy mogę go nie zobaczyć – mówił z pomocą tłumacza jeden z ojców, Garrido Martinez (30 l.), imigrant z Hondurasu. – Kiedy tylko mnie zatrzymali, powiedzieli mi, że prezydent zmienił politykę wobec imigrantów przechodzących nielegalnie przez granicę – dodał Martinez. Lutheran Social Services pomogło również sprowadzić do Nowego Jorku Alana Garcię (26 l.), imigranta z Gwatemali, którego synek został mieszczony w rodzinie zastępczej. Teraz mogą być znowu razem. – To bardzo okrutne i niesprawiedliwe, że nas rozdzielają z dziećmi. Ciągle jest wiele ojców i mam, które nie mogą uściskać swoich pociech i żyją w niepewności, czy w ogóle będzie to możliwe – powiedział Garcia. Imigranci otrzymają pomoc od organizacji. – Nasi adwokaci przejrzą ich sprawy, a psycholodzy postarają się im udzielić pomocy, by zaadoptowali się do sytuacji, w jakiej się znaleźli – powiedział Damyn Kelly, prezes Lutheran Social Services.
Nareszcie w ramionach taty
2018-07-13
12:16
Rodzice maluchów odbieranych na granicy czekają na to od miesięcy… Dwóch zatrzymanych przez służby imigrantów, którym odebrano dzieci, w końcu mogło uściskać swoich 4-letnich synków. Wzięli ich w ramiona w ośrodku Lutheran Social Services, gdzie przebywały maluchy. I opowiedzieli o gehennie, na którą skazała ich administracja prezydenta Trumpa.