General SVR: Władze na Kremlu uważają, że atak na Trumpa to dzieło władz USA mające na celu między innymi postraszenie Rosji
„Nie wierzymy, że próba wyeliminowania i zamachu na Trumpa była zorganizowana przez obecne władze” – powiedział 15 lipca reporterom rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. „Ale atmosfera wokół kandydata Trumpa… sprowokowała to, z czym boryka się dzisiaj Ameryka" - stwierdził, dodając, że Kreml "zdecydowanie potępia wszelkie przejawy przemocy w ramach walki politycznej". Jednak autorzy tajemniczego profilu w mediach społecznościowych General SVR, podający się za dawnych agentów rosyjskich służb nadal mających źródła na Kremlu, uważają inaczej. Według tego źródła - dodajmy, że będącego pewną ciekawostką z racji braku jakichkolwiek dowodów na jego wiarygodność - jest zupełnie inaczej i władze na Kremlu z Nikołajem Patruszewem na czele potajemnie nabrały przekonania, że zamach na Donalda Trumpa był organizowany przez Demokratów i to w dodatku po to, by pokazać Rosji, że Putin może być następny.
"Jeśli chodzi o zamach na Trumpa, prawie całe rosyjskie kierownictwo uważa, że była to operacja specjalna"
"Jeśli chodzi o zamach na Trumpa, prawie całe rosyjskie kierownictwo uważa, że była to operacja specjalna. Jednak opinie różnią się jedynie co do tego, kto za tym stoi. Wersje mówiące, że to Trump zorganizował zamach na siebie dla „wyników” lub był w jakiś sposób w to zamieszany, zostały natychmiast odrzucone" - czytamy na General SVR. "Doradca prezydenta Rosji Nikołaj Patruszew uważa, że kierownictwo Partii Demokratycznej w Stanach Zjednoczonych przy pomocy służb wywiadowczych i osób (lub osób) z najbliższego otoczenia Trumpa przygotowało i zrealizowało zamach, który nie zakończył się sukcesem wyłącznie dzięki przypadkowi" - twierdzą autorzy.
"Nikołaj Płatonowicz uważa, że zamach na Trumpa jest sygnałem demonstracyjnym dla rosyjskich władz"
W dodatku zdaniem autorów General SVR atak na Trumpa został przygotowany między innymi w celu postraszenia Rosjan: "Patruszew i większość „Biura Politycznego 2.0” są przekonani, że „Amerykanie” są w stanie przeprowadzić podobną operację na terytorium Rosji. W związku z tym podjęto decyzję o zwiększeniu bezpieczeństwa „głównych decydentów” w Rosji (praktycznie wszystkich członków „Biura Politycznego 2.0”) i „Putina”. Co więcej, sam Nikołaj Płatonowicz uważa, że zamach na Trumpa jest sygnałem demonstracyjnym dla rosyjskich władz. Biją swoich, żeby inni się bali". Przypomnijmy - autorzy tej strony od października ubiegłego roku piszą, że prawdziwy Władimir Putin nie żyje i jest zastępowany przez sobowtóra, stąd nazwisko Putina jest wzięte tutaj w cudzysłów.
Zamach na Donalda Trumpa. Jak wyglądały wydarzenia podczas wiecu w Pensylwanii?
13 lipca po południu czasu lokalnego w Butler w Pensylwanii. Na wiecu wyborczym Donalda Trumpa niejaki Thomas Matthew Crooks (+20 l.) przez nikogo nie niepokojony zdołał wejść na dach jedynego budynku w bliskim sąsiedztwie sceny z karabinem i strzelić do byłego prezydenta. Kula musnęła mu ucho, Trump był o milimetry od śmierci, ale nic poważnego mu się nie stało. Jak sam stwierdził, przeżył tylko dlatego, że akurat odwrócił się w stronę ekranu z tabelką, choć rzadko to robi. Sprawca został zastrzelony na miejscu przez Secret Service, obecnie oskarżanego przez wiele osób o zaniedbania. Triumfujący Trump pojawił się już na kolejnym spotkaniu z wyborcami z zabandażowanym uchem.