Poprowadził wspaniale zeszłoroczną Paradę Pułaskiego, jednocząc do udziału rekordową liczbę Polaków. Niedawno, czemu się przyglądaliśmy, rozpoczął społeczną akcję mobilizacji Polonii do tego, by brała udział w wyborach. - Bez głosowania nie mamy głosu - mówił. Teraz idzie dalej. Możemy mieć swojego człowieka w Albany! Sławomir Platta startuje w wyścigu o fotel w stanowym senacie, stworzył już komitet wyborczy w nowojorskim 15. dystrykcie wyborczym. - Startuję z ramienia Partii Republikańskiej. Wiem, że Nowy Jork jest tradycyjnie demokratyczny, ale bardzo duże grono mieszkających tu Polaków, choć czasami nie mówią tego głośno, bardziej utożsamia się właśnie z tą partią - powiedział nam prawnik, któremu zadaliśmy kilka pytań.
"Super Express": - Co sprawiło, że podjął pan to wyzwanie?
Sławomir Platta: - W rozpoczęciu pracy nad kampanią polityczną do senatu pomogły mi praca oraz doświadczenie nabyte przy Paradzie Pułaskiego, którą miałem zaszczyt prowadzić w ubiegłym roku. Widok naszych rodaków, którzy z radością potrafią się zjednoczyć i wspólnie działać, był dla mnie najbardziej motywujący. Senat jest jakby naturalną konsekwencją tamtych działań. Poza tym problemy, z jakimi Polacy borykają się w moim dystrykcie, muszą w końcu być zaadresowane. Lepsze finansowanie polskich organizacji kulturalnych z funduszy stanowych, pomoc Polakom na Maspeth, Middle Village, Ridgewood, Ozone Park, Rockaway Beach w rozwiązywaniu ich codziennych problemów, takich jak tworzenie przy ich domach schronisk dla bezdomnych, wzrost przestępczości, zmiany w regulacji ruchu drogowego utrudniające komunikację i tworzące korki, finansowanie szkół, również polskich. Pracując z Polonią, zrozumiałem jedno - nie możemy liczyć, że nam łaskawie inni pomogą - musimy się zorganizować do wyborów i sami sobie pomóc. Dlaczego nasze organizacje i szkoły muszą cierpieć z braku dofinansowania? Przecież te fundusze są, ale bez reprezentacji politycznej nie można ich zdobyć dla Polaków.
- Jak chce pan reprezentować Polonię?
- Pragnę reprezentować Polonię osobiście - tak aby każdy mógł zadzwonić i podzielić się swoimi problemami. Chcę być kandydatem ludzi, tak jak byłem Wielkim Marszałkiem Parady Pułaskiego całej Polonii, tak samo chcę być senatorem wszystkich Polaków mojego dystryktu i nie tylko - będę wszędzie tam, gdzie są Polacy i gdzie nasze polskie interesy wymagają ochrony.
- Myśli pan o dalszych krokach politycznej kariery?
- Na razie nie chcę sięgać w dalszą przyszłość, jeśli chodzi o karierę polityczną. Najpierw stan Nowy York, potem zobaczymy - jak to się mówi, "sky is the limit". Muszę tylko jeszcze ciężej pracować na to, abyśmy jako Polacy odnieśli sukces i uwierzyli w siebie, odzyskali naszą narodową dumę i mogli dzieciom przekazać jeszcze lepszą Polonię.
- Jakie plany na kampanię?
- Będę spotykał się z mieszkańcami mojego dystryktu i pomagał im w rozwiązywaniu codziennych problemów. Chcę, aby ta kampania była tak wielkim ruchem społecznym, jakim była dla mnie zeszłoroczna Parada. Chcę oddać całe swoje serce i umiejętności temu celowi. Nie będzie to łatwa walka, ale liczy się rezultat. Jak do tej pory i w prawie, i w Paradzie rezultaty były, myślę, bardzo obiecujące. Moja kampania będzie poruszać wszystkie najważniejsze problemy mojego dystryktu, których Partia Demokratyczna i jej obecny senator nie rozwiązały, wręcz przeciwnie, spotęgowały. Z mojego doświadczenia w pracy z Polonią zauważyłem, że jej większość to albo zarejestrowani Republikanie, albo Demokraci myślący republikańsko. Jesteśmy bardzo konserwatywną grupą etniczną. Taką właśnie Polonię chce reprezentować w Albany. Ponad podziałami! ozmawiała Anna Salamon