To, co spotkało 9-letnią Sofię Zhavoronkovą jest przerażające. Dziewczynka wraz z koleżanką narysowały ulotki na temat ratowania planety i rozdawały je na ulicach w mieście Wołogda w Rosji. Jedną z osób, której wręczyły kartkę, była 40-letnia nauczycielka angielskiego Ulyana Lanskaya. Kobieta podeszła do dziewczyn, pochwaliła je za inicjatywę i zaproponowała, że w nagrodę zabierze je na ciastka do kawiarni. Jak donosi "Daily Mail", kupiła dzieciom lody i słodycze i zabrała do swojego mieszkania. Koleżanka Sofii wróciła wieczorem do domu. Sofia już nie. Mama dziewczynki zgłosiła jej zaginięcie - małej szukało ponad 270 wolontariuszy. W końcu śledczym udało się dotrzeć do nagrań z kamer przemysłowych i tym sposobem namierzyli koleżankę Sofii, która wraz z nią poszła do domu nauczycielki.
Dziewczynka wskazała policjantom adres, pod którym była wraz z koleżanką. Funkcjonariusze nie zastali właścicielki mieszkania. Znaleźli za to zmasakrowane ciało 9-letniej Sofii. Głowa dziecka była rozbita, ciało pokryte licznymi ranami, a gardło poderżnięte. Lanskaya została zatrzymana w pociągu jadącym do Murmańska. Przyznała się do zabicia dziewczynki. Twierdzi, że jest śmiertelnie chora na raka krwi i nie chciała umierać sama. Teraz przebywa w areszcie.
40-letnia kobieta powiedziała też, że porwała dziecko, bo było podobne do jej córki. Odebrano jej prawa rodzicielskie po tym, jak uporczywie twierdziła, że jej zdrowa córka ma raka.