W siedzibie Sanitation na Bronksie brakuje nawet światła. Jedyne żarówki, które świecą, znajdują się na korytarzu nad schodami. Zatrudnieni w Department of Sanitation na Bronksie nazywają pracowniczą szatnię „lochami”.
– W takich warunkach pracujemy nie od wczoraj. U nas nic się od lat nie zmienia – mówi Norma Ramos, posiadająca 15-letni straż pracy.
- Problem dotyczy tych siedzib, które znajdują się w starych, przez wiele lat nieremontowanych pomieszczeniach – mówi Harry Nespoli z Uniformed Sanitationmen’s Association. Obecnie jesteśmy na etapie negocjacji z urzędem miasta aby wyasygnował pieniądze niezbędne na dokonanie remontów w najbardziej zapuszczonych naszych lokalnych jednostkach – dodał. New York City Department of Sanitation dysponuje 59 placówkami, w tym 8 nie posiada żadnych udogodnień dla zatrudnionych tam kobiet.
New York City Department of Sanitation. Slalom między karaluchami
Pracownicy, a w szczególności panie zatrudnione z miejskim zakładzie oczyszczania miasta, mają dość takiego traktowania. Jak podaje „Daily News”, muszą korzystać z brudnych kabin prysznicowych oraz z rozpadających się przebieralni. Mało tego - wyprawa pod prysznic to slalom między karaluchami i innym robactwem.