Operacja przeszukania miejsc, w których mogły znajdować się dokumenty potwierdzające złamanie prawa przez byłego już prezydenta, zakrojona była na szeroką skalę. Oprócz jego domu i biura policja wkroczyła do prywatnej rezydencji należącej do jego żony Carli Bruni-Sarkozy (45 l.), a także do kancelarii prawnej, w której Sarkozy ma udziały. Jak donoszą francuskie media, przeszukanie odbyło się pod nieobecność eksprezydenta w kraju. Sarkozy ponoć przebywa ze swoją rodziną w Kanadzie.
Przeszukania związane były ze śledztwem dotyczącym nielegalnego finansowania kampanii Sarkozy'ego z 2007 roku. Policja sprawdza, czy pracownicy dziedziczki koncernu L'Oreal i najbogatszej Francuzki Liliane Bettencourt (90 l.) wręczali doradcom Sarkozy'ego koperty z pieniędzmi w zamian za przychylność francuskich służb podatkowych.
W 2010 roku jeden z księgowych Bettencourt ujawnił, że dała ona w 2007 roku 50 tys. euro (ok. 200 tys. zł) w gotówce skarbnikowi partii Sarkozy'ego i że pieniądze te były przeznaczone na kampanię prezydencką. Śledczy podejrzewają, że nie był to jednorazowy incydent i że były prezydent Francji mógł nielegalnie przyjąć nawet 6 mln euro (ok. 24 mln zł). Zgodnie z francuskim prawem indywidualna dotacja na kampanię prezydencką może wynieść do 4,6 tys. euro, czyli blisko 18 tysięcy złotych.