- Mimo że jest ich mniej niż jeszcze parę lat temu, to i tak sporo - stwierdza Eryka Volker, polska wolontariuszka.
Bezdomni Polacy z Nowego Jorku podczas tegorocznej zimy zostali otoczeni pomocą. Dzięki zaangażowaniu wolontariuszy, osób dobrej woli, takich jak Eryka Volker, udało się od Department of Homeland Security uzyskać szczególną opiekę dla bezdomnych z okolic Greenpointu i Williamsburga. Okazało się, że po raz pierwszy osoby działające na rzecz osób bezdomnych spotkały się z tak dużą życzliwością i zrozumieniem władz miejskich. Tej zimy jak nigdy dotąd każdy polski bezdomny miał i w dalszym ciągu ma prawo wejść do schroniska na Greenpoincie i tam spędzić noc. Dla wszystkich bezdomnych ze stałym pobytem nieźle też funkcjonuje system miejskiej pomocy. Gorzej jest z tymi, którzy nie mają uregulowanego statusu i do tego nie znają języka angielskiego.
- Oni bardzo często nie mogą się odnaleźć, jedynie liczą na życzliwość swoich rodaków. Znane są przypadki dyskryminowania, wyśmiewania polskich bezdomnych, chociaż staramy się z tym walczyć. O takich sytuacjach zawiadamiamy władze miasta oraz organizacji polonijnych. Ostatnio dzięki wsparciu polskiego konsulatu oraz organizacji Polish Assistance zwróciliśmy uwagę Department of Homeland Security na problem polskich bezdomnych i już mamy tego efekty. Od kilku dni jest ogłoszenie o pracę, że do schroniska na Greenpoincie poszukują czterech polskojęzycznych pracowników. Wcześniej również w wyniku kilkuletnich pertraktacji zatrudniono trzech polskich pracowników w innej służącej bezdomnym organizacji - opowiada Eryka Volker.
Mimo że wielu bezdomnych z Greenpointu wróciło do kraju, to liczba Polaków bez dachu nad głową nie maleje.