W środę usunięto dwie tablice upamiętniające konfederacyjnego generała Lee sprzed St. John's Episcopal Church w Bay Ridge na Brooklynie. Burmistrz ogłosił także, że przez najbliższe 90 dni zostanie przeprowadzona inspekcja wszystkich ulic, placów i skwerów, by ustalić, gdzie znajdują się konfederacyjne symbole i następnie je usunąć. Gubernator Cuomo poszedł też o krok dalej - wnioskuje o zmianę nazw ulic upamiętniających konfederacyjnych bohaterów.
- W Nowym Jorku nie ma miejsca na symbole kojarzące się z przemocą i nienawiścią. Muszą zniknąć. Nie chcemy agresji, nie chcemy, żeby nacjonaliści czuli się bezkarnie, nie chcemy, zamieszek, takich, jakie miały miejsce w Wirginii - powiedział Bill de Blasio (56 l.).
Walkę z symbolami nacjonalizmu zapowiedziały też władze innych miast. Pomniki znikają m.in. z Baltimore czy Los Angeles. Odnotowano też kilka przypadków wandalizmu i wymalowania pomników sprayem.
Kwestią zagrożenia ze strony prawicowych grup ekstremistycznych, popierających konfederatów, zajmie się komisja bezpieczeństwa wewnętrznego Izby Reprezentantów. Wszystko to echo tragicznych wydarzeń w Charlottesville, gdzie doszło do starć ekstremistów z pacyfistami, w których wjechał 20-letni James Alex Fields Jr. W przesłuchaniach w Kongresie wezmą udział przedstawiciele DHS, a także FBI oraz National Counterterrorism Center - NCTC, utworzonego po zamachach z 11 września 2001 r.