"SE": - Nagrywacie nową płytę? Na jakim jesteś etapie i czy będzie gotowa zanim przyjedziesz do USA?
M.W.: - Absolutnie będzie gotowa. Muszę to zrobić, dlatego że nie mam wielkiego wyboru. Jeszcze mamy oczywiście taką opcję, że po powrocie ze Stanów, jeżeli coś nie będzie grało, to dorobimy materiał. Na płycie ukaże się 12 piosenek, ale najprawdopodobniej zrobimy też reedycję, na której będzie 16 utworów. Tytułu jeszcze nie mamy.
- Napisałeś, że najbardziej na świecie cieszysz się ze swojego pierwszego winyla. Dlaczego jest to dla Ciebie ważne?
- Winyl jest dla mnie szczególnie ważny dlatego, że ja sam je zbieram. Jeszcze żadna moja płyta na winylu się nie ukazała, a ja mam wiele przebojów i albumów właśnie na winylu. Od Lady Pank, przez Maanam, po masę starych wykonawców. Ogólnie uważam, że winyl jest w ogóle taką perełką wśród płyt.
- Jak się czujesz po dłuższej przerwie w nagraniach?
- Czuję się w ogóle jak młody bóg, dlatego że generalnie wszyscy wokoło mnie są zarażeni pozytywną energią. Ja to mówię z Polski, siedzę w Łazach i mówię: "How are you? Ow, I'm great". To jest taka rzecz, którą można tylko powiedzieć w Stanach Zjednoczonych, ale to jest o tyle piękne i nastraja wszystkich pozytywną energią.
- Która to będzie Twoja wizyta za Wielką Wodą? Na jakie niespodzianki może liczyć Polonia, która pojawi się na koncertach?
- Nie da rady zliczyć, ale przypuszczam, że chyba 12 raz. Na pewno to będą fajne koncerty. Mam nadzieję, że będą się podobały. Ważne, żeby wszyscy się bawili. To, co jest piękne na koncertach w Stanach Zjednoczonych, to to, że przychodzą na nie tylko twoi fani. Oni płacą za bilety. To jest genialne, nie ma przypadkowych ludzi, którzy przyszli po kiełbaskę czy po piwo. Z drugiej strony nie ma piękniejszej rzeczy niż zagrać w Stanach, bo tam przeżywa się atmosferę, której nigdy w Polsce nie doświadczysz. Jestem zachwycony Polonią amerykańską z jednego powodu: ona przychodzi, żeby ciebie posłuchać.
- Jak będzie spędzał czas w NY? Czy przy tylu poprzednich wizytach jest jeszcze w NY coś, co chciałbyś zwiedzić, doświadczyć, zobaczyć?
- Jak jestem w Nowym Jorku, to zawsze muszę zaliczyć jakiś Broadway show, to po pierwsze. Tym razem nie mam jeszcze niczego wybranego, znajdę coś sobie. Dlatego nie wiem, co teraz jest najlepsze i polecane. Ostatnio w Nowym Jorku byłem na "Hamlecie" Szekspira w przepięknym wykonaniu cudownego aktora, którego nazwiska co prawda nie pamiętam , ale komuś, kto jest lub będzie w Nowym Jorku, gorąco polecam. Po drugie, jako fan serialu "Sex And The City", to muszę obowiązkowo przejechać trasę tych pięknych kobiet, które biorą w nim udział. To absolutnie za każdym razem robię w Nowym Jorku. Mam u was również przyjaciół i też muszę ich wszystkich odwiedzić. Tak naprawdę jest to cała masa osób, chciałbym ich wszystkich wymienić z imienia i nazwiska, ale... pozdrowię przede wszystkim Agatę z Long Island, która wspólnie ze swoim mężem zapewniają mi naprawdę cudowne chwile za każdym razem, gdy jestem w Stanach Zjednoczonych.
- Jak sobie radzisz z presją (wiem, że wiele osób chciałoby, żebyś zajmował się tylko muzyką i nawet na Facebooku cały czas Ci komentują, że zajmujesz się symulatorami lub hazardem). Jak sobie radzisz z komentarzami ludzi, którzy tak naprawdę prywatnie Cię nie znają, a wydawać by się mogło - mają dużo do powiedzenia na Twój temat?
- Generalnie się tym nie przejmuję. Jestem prezesem Polskiego Związku Pokera. W związku z tym muszę w tym działać. To nie jest żaden hazard, to są umiejętności. Jeżeli ktoś na moment pochyliłby nad tym tematem, to by zobaczył, że moja żona jest wicemistrzem Polski w pokera. Ja zająłem jedenaste miejsce, ona była druga. To zależy od umiejętności, nie od szczęścia.
- Poker i symulatory . Co jest w tym takiego, że Cię kręci?
- Poker z pewnością dlatego, że to jest gra umiejętności i cierpliwości, a tej trzeba się uczyć. Nie za każdym razem nam się to udaje. Cierpliwość jest rzeczą niezwykle trudną. Moja żona właśnie przy pokerze nauczyła się cierpliwości. A samoloty ... o tym mógłbym gadać godzinami... No i oczywiście adrenalina .
- Przy tak wielu zainteresowaniach i zajęciach jak Ci się udaje znajdować czas dla dzieci i rodziny? Ulubione zajęcie z dziećmi to... ?
- Każde dziecko ma inaczej, to trzeba dzielić. Generalnie tzw. czas wolny spędzamy w kinie. Ze swoją starszą córką jeżdżę na rowerze. Robimy podczas takich wycieczek 10, 15 km. Z młodszymi rysujemy, one jeszcze nie jeżdżą na rowerze. Z synem chodzę na piłkę. Każdy lubi coś innego, więc musisz się podzielić. Nie ma idealnego tatusia, który poświęciłby swojemu dziecku całość czasu.
- Jakim jesteś ojcem? Wymagasz dużo od swoich dzieci? Trudno być tatą na odległość?
- Teraz właśnie rozmawiamy, a dzieci są na zewnątrz. Wyprowadziłem swoje rowery. Moje dzieci bawią się teraz na podwórku, zaraz do nich pewnie wyjdę. Ale jedno jest pewne, na 1000% każdy ma inne zainteresowania i trzeba to uszanować. Jedno gra w piłkę, drugie lubi szermierkę, trzeci jeździ w rajdach czyli na karwingach, czwarte chce być piękną kobietą . To trzeba wspierać.
- Czy masz jeszcze w planach powiększenie rodziny?
- No pewnie. Piątka dzieci to za mało, myślę, że jeszcze dwójkę.
- Ideał kobiety według Michała Wiśniewskiego i definicja miłości?
- Ideał kobiety to jest moja żona, Dominika. A co do definicji miłości - to jest tak, kiedy ludzie rozstają się po kilku latach w związku, okazuje się, że tak naprawdę nie była to prawdziwa miłość.
- Czym jeszcze zaskoczy Michał Wiśniewski?
- Niczym.
Pytania od czytelników:
(Tomek z Łodzi): - Michale, nagrałeś płytę z piosenkami dla Łódzkiego Klubu Sportowego z okazji mistrzostwa Polski w 1998 r., a równocześnie deklarowałeś, że jesteś fanem lokalnego rywala - Widzewa. Bez napinki. Mam nadzieję, że po prostu należysz do grona normalnych fanów piłki i masz uprzedzenia w nosie... Smutno Ci chociaż z powodu obecnej sytuacji ŁKS? (IV liga)
- Jestem fanem Widzewa, bez dwóch zdań. Nagrałem utwór dla ŁKS-u tylko dlatego, że zdobyli wtedy mistrzostwo Polski. I żeby była jasność, jest mi strasznie smutno z powodu tego, co się stało z ŁKS-em. Natomiast mam nadzieję, że ŁKS sobie poradzi. To jest olbrzymi, fajny klub, który wyjdzie z tego marazmu . To naprawdę jest żałosne. Mam nadzieję, że będę miał kiedyś okazję porozmawiać ze Zbigniewem Bońkiem i naprawić tę sytuację w jakiś sposób. Natomiast to jest zła i tragiczna decyzja. Nie może być takiej sytuacji, dlatego że klub może spaść o jedną ligę , ale jeśli spada o trzy ligi, no to robi się syf. I obecnie każdy klub rezygnuje z grania z ŁKS-em tylko i wyłącznie dlatego, że boją się ich kibiców. I to jest żałość, trzeba coś zrobić.
(Marcin z NY): - Widziałem, że ostatnio jeździsz sporo na rowerze, czy to jego nowa pasja?
- Jeżdżenie na rowerze daje ci kondycję, to jest najważniejsze. Nie będę miał pewnie szansy pojechania rowerem na Manhattanie, ale z całym szacunkiem będę robił coraz więcej kilometrów. Jazda na rowerze nie daje tylko frajdę, ale przede wszystkim poprawia kondycję, którą później musisz mieć np. na koncertach, rozmowach itp. itd.
(Agata z NY): - Czy zamierzasz kiedyś zmienić kolor włosów? Jak często musisz farbować?
- Włosy farbuję co dwa tygodnie, dlatego że to nie jest farbowanie tylko toner i to zresztą amerykański - directions. Zamierzam zmienić kolor włosów, mam nadzieję, że będę łysy, ale nie w najbliższym czasie.
(Marta z Chicago): - Jak długo jeszcze będzie grało Ich Troje? Czy przewidujecie jakiś konkretny wiek, datę, gdy przejdziecie na emeryturę?
- W muzyce nie przechodzi się na emeryturę. Gra się do końca świata i o jeden dzień dłużej. Gramy do samego końca, dopiero przestaniemy, jak nie będziemy w stanie grać.
Serdecznie zapraszamy na koncerty zespołu Ich Troje, które odbędą się 6 września o 8.00 pm w klubie Warsaw na Greenpoincie, 7 września o 8.00 pm w Union County Performing Arts w Rahway, NJ, a także w Middletown, Bostonie, oraz Buffalo.
Rozmawiała Joanna Maj