Najbardziej bulwersujące wypowiedzi Donalda Trumpa o Ukrainie. Co powiedział prezydent USA o wojnie i Zełenskim?
Donald Trump jako pudelek trzymany na smyczy przez Władimira Putina, całujący się prezydenci Rosji i USA, Trump jako dziecko z kwiatkami trzymane na ręku przez Putina w radzieckim mundurze... Internet zalała fala memów, które wyśmiewają to, jak Donald Trump w praktyce negocjuje "pokój poprzez siłę". Wypowiedzi prezydenta USA o Ukrainie zdumiały nawet tych, którzy starali się patrzeć na jego poczynania bez uprzedzeń. Bo tego, co teraz wygaduje Trump, po prostu nie da się usprawiedliwić. Jego ostatnie wypowiedzi jasno pokazują, co jest jego najsłabszym punktem - podatność na manipulację, pochopne branie za prawdę tego, co jest plotką, beztroskie mieszanie prawdy z fałszem bez pokuszenia się o sprawdzenie źródeł informacji, co w przypadku prezydenta US decydującego o losach świata wydaje się dość istotne. Niestety, te poważne wady Donalda Trumpa mogą mieć teraz fatalne rezultaty właśnie dla światowego pokoju, który był podczas kampanii wyborczej na ustach i republikańskiego polityka, i wszystkich jego zwolenników.
"Umiarkowanie udany komik", "dyktator bez wyborów"
Dziwne podlizywanie się Putinowi można było ostatecznie próbować uzasadnić dyplomatycznymi fortelami, ale dlaczego prezydent chowa dyplomację do kieszeni, gdy przychodzi do negocjacji z Ukrainą? Publicznie obrzucił Zełenskiego wyzwiskami, które nie przystoją głowie państwa. "Pomyślcie o tym, że umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, przekonał Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 miliardów dolarów, aby wejść w wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć" - napisał Trump w mediach społecznościowych. W emocjonalnym wpisie zamieszczonym w sieci Trump nazwał też Zełenskiego "dyktatorem". "Dyktator bez wyborów Zełenski lepiej niech działa szybko, inaczej nie będzie miał kraju. Biden nigdy nie próbował, Europie nie udało się przynieść pokoju, a Zełenski pewnie chce tylko pozostać przy korycie. Kocham Ukrainę, ale Zełenski wykonał okropną robotę, jego kraj jest zniszczony, a miliony ludzi niepotrzebnie zginęły – i tak to trwa…" - mówił potem Trump.Miał na myśli fakt, że kadencja Zełenskiego skończyła się w maju 2024 roku, ale z powodu stanu wojennego nie można było zorganizować kolejnych wyborów. Czemu jednak nie nazwał dyktatorem Putina lub czemu w jego przypadku mu to nie przeszkadza?
"Powinniście byli to zakończyć. Nigdy nie powinniście byli tego zaczynać. Mogliście zawrzeć umowę"
Oskarżył też Ukrainę o "złamanie umowy" dotyczącej eksploatacji minerałów na terenie tego kraju. "My tylko dajemy nasze pieniądze, a mieliśmy umowę opartą o metale ziem rzadkich i inne rzeczy, ale oni złamali tę umowę. Złamali ją dwa dni temu" - stwierdził prezydent USA, który niespodziewanie zażądał, by Ukraina "wypłaciła się" teraz za otrzymaną pomoc finansową udostępnianiem USA swoich zasobów naturalnych. Zełenski publicznie powiedział Trumpowi 19 lutego, ze Ukraina nie jest na sprzedaż. Zdaje się, że właśnie to wyjątkowo rozzłościło prezydenta USA. Chyba najwięcej poruszenia wywołał komentarz Trumpa po szczycie Rosja-USA w Rijadzie, na które ani Ukraina, ani żaden inny europejski kraj nie zostały zaproszone. "On mógł przyjechać, jeśli by tego chciał, ale nie został zaproszony do Arabii Saudyjskiej. Ale on miał trzy lata i nie było nawet żadnych spotkań ani rozmów, by zatrzymać tę wojnę" - mówił prezydent USA, choć przecież próby spotkań i rozmów jak najbardziej były, choćby te organizowane przez Turcję i zakończone niepowodzeniem. Poprzednio też mówił o tym w tym tonie: "Słyszę, że są źli [Ukraińcy], że nie mają miejsca przy stole negocjacyjnym. Cóż, mają miejsce od trzech lat, a można było to załatwić dużo wcześniej, nawet słaby negocjator mógłby to załatwić lata temu, bez utraty dużej ilości ziemi, bez śmierci i bez utraty miast, które po prostu są w ruinie. Powinniście byli to zakończyć. Nigdy nie powinniście byli tego zaczynać. Mogliście zawrzeć umowę. Ja mogłem zawrzeć umowę dla Ukrainy" - powiedział Trump na konferencji prasowej w swojej posiadłości Mar-a-Lago w Palm Beach na Florydzie.
USA według Reutersa jak na razie nie dołączyły do rezolucji ONZ potępiającej rosyjską agresję
Co to znaczy, że Ukraińcy "nigdy nie powinni byli tego zaczynać"? Czy to już jest ten moment, w którym Trump, podobnie jak Putin, obarcza Ukrainę winą za wybuch wojny? Dodatkowo może bardzo niepokoić fakt, że USA według Reutersa jak na razie nie dołączyły do rezolucji ONZ potępiającej rosyjską agresję z okazji 3. rocznicy wybuchu wojny. Trump co prawda nie powiedział wprost: "Ukraina zaatakowała Rosję" ani "Rosja jest ofiarą", ale wyraźnie widać, że jego zdaniem Kijów bez co najmniej współwinny, jeśli chodzi o ofiary i zniszczenia. Nie wiadomo, jak Trump wyobraża sobie to, co jego zdaniem Ukraina powinna była zrobić zamiast po prostu walczyć z najeźdźcą. Przecież Putin od początku mówił wprost, że w Kijowie jest nielegalny "reżim nazistów" i próbował zająć stolicę Ukrainy oraz obalić jej władze. W 2022 roku zaatakował całe terytorium Ukrainy, wyraźnie pokazując, że nie zadowoliłby się jej małą częścią. Mało tego, chciał cofnięcia granic NATO do tych z 1997 roku. Gdyby wszyscy zatrzymali się wtedy i zrezygnowali z walki, byłoby znacznie gorzej, a nie lepiej i nie jest prawdą, że nie było prób negocjacji, bo były, ale nie tylko Ukraina, ale i Rosja była wówczas nieustępliwa. Trump jak gdyby o tym nie wiedział czy tego nie pamiętał. Podobnie nie wiadomo, skąd jego dane o "4 proc. poparcia" dla Zełenskiego. Sondaż opublikowany dziś, 21 lutego przez Kijowski Międzynarodowy Instytut Socjologii (KMIS) pokazuje, że prezydent Ukrainy cieszy się 63-procentowym poparciem. Skąd więc "4 proc."? Nie wiadomo. Trump mówi jak ktoś, kto wiedzę o sytuacji międzynarodowej czerpie z anonimowych wpisów na platformie X, nie poddając ich jakiejkolwiek refleksji. Oby miał wokół siebie choć trochę lepiej zorientowanych w sytuacji ludzi, którzy może przynajmniej postarają się posprzątać bałagan, którego narobił swoimi wypowiedziami. Już raz było widać, jak współpracownicy tonują i tłumaczą Trumpa podczas tej kadencji. Było to w przypadku jego słów o Strefie Gazy, którą chciał zamienić na "riwierę Bliskiego Wschodu", wysiedlając mieszkańców do krajów arabskich, na co jednak one nie przystały. Rzeczniczka Białego Domu tłumaczyła, że chodziło tylko o tymczasowe przesiedlenie na czas odbudowy Gazy, a nie wyrzucenie ludzi z domów w celu zrobienia na ich miejscu kurortu.
