W lutym 2020 roku brytyjski dziennik "Daily Mirror" opublikował obszerny wywiad z Agcą, w którym zdradził, co myśli o wydarzeniu sprzed 40 lat. Powiedział, że żałuje zamachu i cieszy się, że papież przeżył. „Prawie codziennie myślę o tym, jak do niego strzelałem. Kiedy to się stało, miałem 23 lata. Byłem młody i głupi. Teraz jestem dobrym człowiekiem. Próbuję żyć jak porządny człowiek” – zapewniał.
PRZECZYTAJ Matka Boska Fatimska ocaliła Jana Pawła II
W wywiadzie zdradził też, że mimo, że w kilku krajach jest persona non grata, mimo wszystko przekroczył granicę z Włochami, był nawet w Watykanie.„Wróciłem do Rzymu, do Watykanu” - wspominał. Jak trafił na Plac św. Piotra, skoro nie mógł przekroczyć granicy legalnie? „Udałem się do lasów Serbii, przekroczyłem granicę z Węgrami, a następnie udałem się do Włoch. Poszedłem na Plac św. Piotra 27 grudnia - dokładnie tam, gdzie zastrzeliłem Papieża. Wziąłem ze sobą kwiaty, róże. To była dokładnie godzina 17.20” - dodał. O tej godzinie tego dnia 40 lat temu papież miał odwiedzić go w szpitalu.„Niektórzy ludzie mnie rozpoznali, ale nie było żadnych problemów, żadnych problemów. Policja była dla mnie bardzo miła” - wyjaśnił.
Polecany artykuł:
Według Agcy do tej pory nie zostało w pełni wyjaśnione, dlaczego doszło do zamachu na papieża Jana Pawła II. Od 2010 r., kiedy Agca wyszedł na wolność z więzienia w Ankarze, opublikował kilka wersji wydarzeń sprzed 40 lat. W książce „Obiecali mi raj. Moje życie i prawda o zamachu na papieża” napisał, że zamordowanie Jana Pawła II zlecił mu przywódca Iranu ajatollah Ruhollah Chomeini. Jeszcze wcześniej, we włoskim więzieniu, w którym przebywał w latach 1981-2000, najpierw twierdził, że został wynajęty przez bliżej niesprecyzowaną palestyńską organizację paramilitarną, a później, że były to bułgarskie tajne służby działające na zlecenie ZSRR.
Wczoraj dla włoskiej agencji Ansa powiedział, że „komisja Mitrochina odkryła trochę prawdy”. Komisja Mitrochina stwierdziła, że bułgarskie służby specjalne, wynajmując płatnego zabójcę Agcę, działały na polecenie radzieckiego wywiadu wojskowego GRU, a inspiratorem próby zabicia papieża było najwyższe kierownictwo ZSRR.
Agca w wywiadzie dla „Daily Mirror” powiedział, że chciałby, aby historia wydarzeń z 13 maja 1981 roku trafiła do Hollywoodu. Teraz mieszka na przedmieściach Stambułu, utrzymuje się z honorariów za swoje książki, a także angażuje się w obronę praw zwierząt. „Prawa zwierząt są tak samo ważne jak prawa ludzi. Co miesiąc wydaję (równowartość) około 200 dolarów na to, żeby je dokarmiać” - powiedział Agca. „Zwierzęta są takie niewinne. Wszystkie mnie znają i biegną do mnie, kiedy mnie widzą. Czuję się jak papież bezdomnych zwierząt w Stambule” - dodał.
ZOBACZ GALERIĘ Ali Agca wyszedł na wolność