Mieszkają w strzeżonym kompleksie apartamentów „Château”. Na razie jest ich sześćdziesiątka, ale za chwilę ich liczba ma dobić do setki. Nie wierzą w pandemię, uważają, że jest globalnym spiskiem, a przynajmniej dyktaturą, a do Bułgarii przyjechali, żeby poczuć znów "wolność" i uciec przed "szaleństwem covidowym". Niemiecki "Der Spiegel" opisał wyjątkowo niepokojące zjawisko, jakie jest udziałem coraz większej liczby Niemców i Austriaków. Jak donosi PAP, tzw. "koronasceptycy" z tych dwóch krajów znaleźli sobie luksusowy azyl na bułgarskim wybrzeżu, gdzie ich zdaniem obostrzenia związane z pandemią są mniej restrykcyjne, a kraj funkcjonuje w miarę normalnie. Mówią, że są „wielopokoleniową społecznością”, a ze swoich krajów uciekają, bo jako osoby niezaszczepione boją się wykluczenia. „W Bułgarii, jednym z biedniejszych krajów UE, kupują lub wynajmują nieruchomość, najchętniej na wybrzeżu Morza Czarnego między Burgas a Warną. Tu mogą spełnić swoje marzenie: mieszkać w kraju, gdzie nie trzeba nosić maseczek, a osoby niezaszczepione mogą być bez problemu obsługiwane w restauracjach” - pisze niemiecki dziennik.
CZYTAJ TAKŻE: Przełomowe odkrycie naukowców w walce z Covid-19? Wiedzą, co zwiększa odporność!
Niemców kusi też tańsze życie i mniejsze egzekwowanie obostrzeń. Tymczasem sytuacja epidemiczna w Bułgarii jest koszmarna. Jak podaje PAP, wskaźnik szczepień wynosi tam jedynie 30 proc., a kraj ma największy w całej Europie wskaźnik śmiertelności z powodu Covid-19. Dr Swietosław Todorow ze Szpitala Uniwersyteckiego w Burgas jest załamany: „To właściwie przestępstwo, to wielka nieodpowiedzialność wobec siebie i innych" - mówi i przekonuje, jak dramatyczna jest sytuacja w jego kraju. „Do respiratorów podłączeni są ludzie w każdym wieku, półnadzy, leżący jedynie w pieluchach” - relacjonuje. Niemieccy emigranci tymczasem cieszą się, że „życie w czasie pandemii w Bułgarii jest zdecydowanie spokojniejsze”.