Informację o śmierci twórcy przekazał między innymi serwis "Deadline". Anthony Hickox, pochodzący z brytyjskiej rodziny z wielkimi filmowymi tradycjami (jego mamą była montażystka Anne V. Coates, zdobywczyni Oscara za pracę nad filmem "Lawrence z Arabii") zmarł 9 października mając 64 lata. Najbardziej znany był ze swojej twórczości z gatunku komedia-horror, a najbardziej znanym jego dziełem był "Gabinet figur woskowych" z 1988 roku. Co ciekawe artysta nakręcił film po... kolizji. Podobno scenariusz do niego napisał po tym, jak wjechał w tył samochodu Staffana Ahrenberga i przekonał producenta, aby w ramach zadośćuczynienia za szkody pozwolił mu napisać scenariusz za jedyne 3 tys. dolarów.
Tworzył straszne horrory, "wykończył" go Steven Seagal
Karierę reżysera skończył po tym, jak na planie jednego z filmów popadł w konflikt z aktorem, Stevenem Seagalem, który podobno zachowywał się skandalicznie. Ostatnie swoje lata spędził w Rumunii, gdzie ożenił się z aktorką Madeline Anea. Hickox był także aktorem - nie tak dawno w Londynie planował rozpocząć zdjęcia do swojego kolejnego filmu. Pozostawił syna, Saszę, na co dzień mieszkającego w Rosji.
Nie żyje słynny reżyser horrorów. Jak odszedł?
Zmarł w Rumunii. Według jego bliskiego przyjaciela, Jonathana Shalita, w zeszłym tygodniu policja znalazła go martwego w jego domu w Bukareszcie, po tym, jak przyjaciele zgłosili, że nie widywali się z nim przez jakiś czas. Na razie nie wiadomo, jak dokładnie zginął, sprawa jest tajemnicza. Bliscy wspominają go jako buntownika, bardzo dobrego człowieka i wspaniałego przyjaciela.